Jej nominacja wywołała prawdziwe trzęsienie ziemi. Sejm wybrał Bagińską na sędziego Trybunału Konstytucyjnego pod koniec grudnia zeszłego roku. Miała wówczas złożyć ślubowanie, jednak nic z tego nie wyszło. Uroczystość odwołano, bo jej działania jako syndyka budziły szereg wątpliwości. Za drugim razem poszło jednak gładko - na początku marca Bagińska uroczyście ślubowała w Pałacu Prezydenckim. To jednak nie zakończyło sporu wokół jej nominacji.

Reklama

Lider Samoobrony Andrzej Lepper podkreślał wcześniej, że Bagińska "nie była i nie jest przestępcą". Gdyby została na stanowisku sędziego Trybunału Konstytucyjnego, chroniłby ją immunitet. A tak Bagińska odpowie najprawdopodobniej za wprowadzenie sądu w błąd. Miała m.in. zawrzeć umowę ze swoim partnerem z kancelarii prawnej, adwokatem i europosłem Samoobrony Markiem Czarneckim, na reprezentowanie firmy Unikat Development - której była syndykiem - w sprawie sądowej o 32 mln zł.

W przypadku wygranej wynagrodzenie obu adwokatów miało być ogromne - 2 mln 240 tys. zł. Wydział Gospodarczy Sądu Okręgowego w Warszawie zawiadomił o tym prokuraturę. Sąd odwołał ją z funkcji syndyka, bo stwierdził, że nie ma ona kwalifikacji etycznych.