Wałęsa oskarża PO o brak partyjnej tożsamości. Zdaniem byłego prezydenta listy wyborcze Platformy są jak "mieszanie wszystkiego do jednego gara". A w tym garze nie pasuje mu szczególnie Marian Krzaklewski. "To karierowicz, nie chodzi mu o działanie rozsądne, tylko o karierę" - krytykował w "Kropce nad i" w TVN 24 swojego następcę w fotelu przewodniczącego NSZZ "Solidarność".

Reklama

Ci dwaj politycy nigdy nie darzyli się sympatią. Wałęsa miał za złe Krzaklewskiemu, że politycznie wypłynął na jego klęsce w wyborach w 1995 r. A kiedy powstawała AWS, były prezydent oburzał się, że sztandar "Solidarności" wykorzystywany jest do celów politycznych. Choć bywało też między nimi cieplej, np. w 2005 r. Krzaklewski gościł na imieninach Lecha Wałęsy.

Platforma do tej ostrej krytyki ze strony byłego prezydenta podchodzi z dystansem. "Cały Wałęsa, już parę razy nam się od niego oberwało" - mówi osoba z kierownictwa partii.

>>>To już pewne: Krzaklewski na liście PO

Jednak kandydatura Krzaklewskiego także w samej PO od początku budziła kontrowersje. Marian Krzaklewski zdominował prawą stronę polskiej sceny politycznej w drugiej połowie lat 90. Wsławił się sprzeciwem wobec konstytucji - "S" domagała się, aby we wstępie do ustawy zasadniczej znalazło się odwołanie do Boga. Chciała także całkowitego zakazu aborcji. Krzaklewski domagał się również intronizacji Chrystusa Króla. "Konstytucja liberalno-demokratyczna to nawała bolszewicka, my czekamy na intronizację Chrystusa Króla" - mówi w Sejmie.

Choć udało mu się stworzyć z rozproszonej prawicy jeden obóz polityczny, zawiodły próby zbudowania z AWS czegoś bardziej trwałego. Krzaklewski wymyślił skomplikowany system algorytmów i parytetów mający oddać siłę ugrupowań tworzących AWS. Ten nie wystarczył jednak na długo. Metody wypróbowane na zjazdach "Solidarności" kompletnie zdezorientowały polityków i pozwalały Marianowi Krzaklewskiemu zachować dominującą pozycję. Liderzy ZChN, PPChD czy SKL przychodzili na spotkania koalicyjne, by po kilkugodzinnych naradach wyjść z niczym.

Po wygranych w 1997 r. wyborach premierem został Jerzy Buzek i choć do rządu weszli liderzy ugrupowań tworzących AWS i koalicyjnej Unii Wolności, nie było wśród nich Mariana Krzaklewskiego. Dlatego natychmiast pojawiły się zarzuty o kierowanie przez niego rządem z tylnego siedzenia. Choć kiedy trzeba, potrafił być wobec własnego rządu w opozycji: stanął kiedyś na czele manifestacji żądającej od gabinetu Jerzego Buzka realizacji polityki prorodzinnej.

Reklama

>>>"Krzaklewski nazywał PiS szczurami"

Lider "S" wniósł do polityki związkowe sposoby rozwiązywania problemów. "Jego aktywność w polityce z pozycji lidera związku zawodowego zawsze była postrzegana dość negatywnie" - mówi Artur Balazs, minister w rządzie AWS.

Donald Tusk dobrze pamięta Krzaklewskiego z ostrych sporów w dawnej koalicji. Dlatego był nieprzekonany do tej kandydatury. Byłego lidera AWS wsparli natomiast Grzegorz Schetyna, Jacek Saryusz-Wolski, Radosław Sikorski i Jarosław Gowin. To ten pierwszy rozmawiał z Krzaklewskim o starcie na Podkarpaciu. Dlaczego Platforma ryzykuje umieszczeniem na liście tak kontrowersyjnego polityka? Region ten został uznany przez władze PO za okręg newralgiczny, w którym Platforma zwykle ponosiła prestiżowe porażki z PiS. Dlatego sięgnęły one po prawicową bombę.