Bezrobocie oraz problemy rynku pracy to dziedziny niezbyt komfortowe dla szefa rządu w czasie kryzysu. Według niektórych ocen pod koniec roku bezrobocie może dojść nawet do 16 proc."Sytuacja jest alarmująca. Prezydent uważa, że bezrobocie może najbardziej odbić się na kondycji polskich rodzin" - mówi doradca prezydenta Paweł Wypych.

Reklama

>>> Tusk i Kaczyński zawieszają broń

Na jaki efekt liczy prezydent? Jego współpracownicy mówią, że dąży do wypracowania takich form współpracy z uczestnikami szczytu, by w każdej chwili mieć dostęp do aktualnych danych.

Ale nieoficjalnie niektórzy z nich dodają, że gdyby w sprawie kryzysu i bezrobocia zostało wypracowane szerokie porozumienie związków, pracodawców, ekspertów i rządu, to prezydent z chęcią zostałby jego gwarantem i patronem. Jednak to sprawa bardzo delikatna, bo kompetencje ma w tej sferze rząd.

Dlatego współpracownicy na razie skupiają się na tym, by szczyt stał się centrum debaty o konsekwencjach kryzysu w Polsce. Do pałacu zaproszono ponad 50 gości, oprócz premiera innych członków rządu, szefów NBP i Komisji Nadzoru Finansowego, związkowców, pracodawców, specjalistów od polityki społecznej, ekonomistów i samorządowców. Zaproszeni mają reprezentować całą paletę poglądów. Wśród zaproszonych ekonomistów są m.in. prof. Witold Orłowski, były doradca Aleksandra Kwaśniewskiego, prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów w rządzie Donalda Tuska, i profesor Jerzy Hausner, były wicepremier w rządach SLD.

Jednak kancelaria premiera w sprawie obecności Donalda Tuska na szczycie na razie jest ostrożna. "Jeszcze nie ma w tej sprawie decyzji. We wtorek jest posiedzenie rządu i zobaczymy, jak to będzie" - mówi nam rzecznik rządu Paweł Graś. Ale premierowi wykręcić się będzie trudno. "Ze względu na posiedzenie Rady Ministrów przesunęliśmy obrady szczytu społecznego na godz. 15" - mówi nam Wypych.