Brown przyleciał do Warszawy bezpośrednio z Afganistanu i Pakistanu. Nowa strategia prowadzenia wojny, którą brytyjski premier przedstawi w środę w Izbie Gmin, ma doprowadzić do rozbicia oddziałów Al-Kaidy. Jak ustaliły brytyjskie służby specjalne MI5, to właśnie w górach między Afganistanem i Pakistanem są przygotowywane aż 2/3 międzynarodowych zamachów terrorystycznych.

Reklama

>>> Więcej Polaków jedzie na afgańską wojnę

Nasz kraj co prawda nie wyśle swoich oddziałów bezpośrednio w ten rejon. Ale 2 tysiące polskich żołnierzy będzie odgrywało kluczową rolę w zabezpieczeniu tyłów Brytyjczyków w pozostałych częściach Afganistanu. To jednak oznacza, że polskie wojska pozostaną jeszcze wiele lat w Afganistanie.

"Tak długo, jak będzie potrzebna obecność militarna i zaangażowanie Polski, będziemy wypełniali nasze natowskie zobowiązania" - zapowiedział Donald Tusk po spotkaniu z Gordonem Brownem. Jego zdaniem nowa strategia przyniesie pożądany skutek: pokój i odbudowę państwa afgańskiego. "Na to liczymy" - podkreślił szef rządu. Dziś tylko 6 krajów świata ma w Afganistanie więcej żołnierzy niż Polska.

Brytyjczycy potrzebują na gwałt sojuszników, bo znaleźli się pod ścianą. Dotychczasowa strategia walki w Afganistanie nie przynosi skutków. Siedem lat po rozpoczęciu wojny oficjalne władze w Kabulu kontrolują już tylko niewielką część kraju, a demokracja, którą mieli wprowadzić sojusznicy, jest w dużym stopniu fikcją.

>>> Opuszczamy Liban, teraz Afganistan

Wielka Brytania jest natomiast bezpośrednio narażona na atak ze strony terrorystów szkolonych w afgańskich górach. Około miliona młodych Pakistańczyków żyje w Zjednoczonym Królestwie. Zdaniem brytyjskich służb przynajmniej 4 tysiące z nich miało mniej lub bardziej bliski kontakt z organizacjami terrorystycznymi, a część przeszła szkolenia w obozach Al-Kaidy w Afganistanie i korzystając z wiz studenckich, wróciła do Wielkiej Brytanii. Teraz Londyn chce skoncentrować cały wysiłek sojuszniczych wojsk na rozbiciu właśnie tych baz terrorystów.

"Budowa w Afganistanie stabilnej demokracji wzorowanej na zachodnich wzorcach jest nierealna. Jedyne, do czego możemy realnie dążyć, to zapewnienie minimum bezpieczeństwa w tym roku.Dlatego brytyjska strategia jest realna" - mówi nam wysoki rangą polski dyplomata.