Pomysł całkowitego zakazu sztucznego zapłodnienia zrodził się jesienią w środowisku organizacji katolickich Podkarpacia, m.in. Stowarzyszenia Rodzin Katolickich i Akcji Katolickiej. "W sejmowych dyskusjach o in vitro brak było stanowiska odpowiadającego nauczaniu Kościoła katolickiego" - wyjaśnia Kotula. Projekt zakłada radykalne rozwiązania: karę 3 lat więzienia za tworzenie ludzkich zarodków poza organizmem kobiety i od 5 do 25 lat za eksperymenty na embrionach.

Reklama

>>>PiS wymusza na PO decyzję o in vitro

Kotula nie ukrywa, że do założenia komitetu zmusiła go postawa posłów, szczególnie deklarujących się jako katolicy. "Politycy to tchórze, dążą do poprawności politycznej, brak im odwagi, aby zająć się trudnymi sprawami" - ocenia ostro.

Co na to posłowie zajmujący się tą problematyką? "Sprawy in vitro nie można już schować pod dywan, prawne jej uregulowanie jest konieczne" - podkreśla Jarosław Gowin. I zapowiada, że na pewno zgłosi swój projekt, który od grudnia jest blokowany przez klub PO. Także Bolesław Piecha z PiS deklaruje, że projekt komitetu "Contra in vitro" nie będzie jedynym rozpatrywanym przez Sejm. "Na pewno zgłoszę regulację, która zakazuje tworzenia ludzkich embrionów i adopcję już istniejących" - deklaruje Piecha. Jednak żaden z polityków nie jest w stanie powiedzieć, kiedy to nastąpi.

Inicjatywa "Contra in vitro” bardzo szybko uzyskała duże poparcie. Ledwie pod koniec marca komitet został zarejestrowany u marszałka Sejmu, a już po miesiącu zebrał 150 tys. podpisów. Aby projekt trafił pod obrady Sejmu, wystarczy ich 100 tys. Organizatorzy przewidują, że do 20 czerwca, kiedy mają czas na złożenie podpisów u marszałka, będą mieli ich dwa razy więcej.

Jednak obecnie nie skupiają się na zbieraniu podpisów, lecz szukają większości w Sejmie. "Wierzę, że uda nam się przekonać posłów do naszego pomysłu" - mówi entuzjastycznie Kotula. Jak chce ich nakłonić do głosowania nad całkowitym zakazem in vitro? Ma zamiar rozesłać do parlamentarzystów list z informacją o inicjatywie i prośbą o deklarację czy ją poprą. A potem rozliczać ich z reakcji. "Odpowiedzi polityków będziemy umieszczać na stronie internetowej naszego komitetu, aby wszyscy wiedzieli, jakie mają poglądy" - zapowiada. Co z ludźmi, którzy popierają in vitro i korzystają z tej metody? "W tych sprawach nie ma kompromisu: albo będzie zakaz, albo przyzwolenie" - mówi zdecydowanie wiceprzewodniczący komitetu Ludwik Skurzak.

Sejmowa debata nad ich projektem musi się odbyć w ciągu trzech miesięcy od momentu złożenia podpisów.