Na czas kampanii wyborczej w PO zawieszono debatę o in vitro. "Uznaliśmy, że ta sprawa może budzić zbyt wiele emocji. Nie chcieliśmy też, by była przedmiotem targów politycznych" - tłumaczy TVP Info Małgorzata Kidawa-Błońska. Dlatego właśnie efekty pracy prowadzonego przez posłankę PO zespołu nie zostały jeszcze przedstawione klubowi.

Reklama

>>>PiS wymusza na PO decyzję o in vitro

Inna grupa posłów PO poprawiała jednak od kilku miesięcy projekt Jarosława Gowina, który w pierwotnej formie okazał się zbyt konserwatywny. Zakładał między innymi prawo do zapłodnienia metodą in vitro tylko dla małżeństw i wykluczenie możliwości pobierania komórek rozrodczych od osób trzecich. Ponadto projekt Gowina pozwalał na utworzenie tylko dwóch zarodków i zakazywał ich zamrażania.

>>>Gowin grozi, że poprze zakaz in vitro

Czy teraz PO zgłosi gotowy projekt ustawy? "To poważny problem, wymaga spokoju i rozwagi. Najpierw z efektami pracy zespołu Kidawy-Błońskiej zapozna się prezydium klubu, potem wszyscy parlamentarzyści. Wtedy zdecydujemy, co robić dalej" - stwierdził Waldy Dzikowski, wiceszef klubu PO.

Spokoju w tej sprawie nie ma już poseł Gowin. W maju powiedział, że jeśli PO nie zgłosi projektu ustawy w prawie in vitro, to on poprze ten, który przygotowało Prawo i Sprawiedliwość. Zakłada on całkowity zakaz tworzenia ludzkich zarodków.

Gowin chce, by w Sejmie powstała komisja, która zajęłaby się wszystkim projektami - tym opracowanym przez niego, przez PiS i propozycjami zespołu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Chce też po raz kolejny przekonywać premiera do swoich racji. "Czekam na spotkanie z Donaldem Tuskiem w tej sprawie" - powiedział.