Platforma Obywatelska może liczyć na 46 proc. głosów - wynika z sondażu przygotowanego przez instytut Homo Homini. A to oznacza, że reprezentacja PO w europarlamencie wzrosłaby o dziesięciu deputowanych w porównaniu z eurowyborami w 2004 r. Swoją pozycję wzmocniłoby też PiS. Oddanie głosu na partię Jarosława Kaczyńskiego deklaruje 25 proc. badanych. Czyli do Brukseli pojechałoby 14 europosłów. Pięć lat temu PiS zdobyło tylko 7 mandatów.

Reklama

>>>PiS znokautowane w stolicy

Zyskać może też SLD. Z sondażu wynika bowiem, że na partię Grzegorza Napieralskiego zagłosowałoby 13 proc. badanych. Z takim wynikiem lewica mogłaby liczyć na 7 mandatów, czyli o dwa więcej, niż miała do tej pory. Zdaniem politologa Wojciecha Jabłońskiego wynik Sojuszu to efekt słabości centrolewicy. "SLD zrobił kampanię, opierając się na starej marce. Dowodem było włączenie się Aleksandra Kwaśniewskiego. I możliwe, że ludzie będą woleli zagłosować na znaną markę. Natomiast <borówki> nie robiły nic, by swoją markę utrzymać" - mówi politolog.

Do Parlamentu Europejskiego załapałoby się jeszcze PSL - 8. proc. Partia Waldemara Pawlaka mogłaby liczyć na 4 mandaty - tyle, ile ludowcy zdobyli w 2004 r.

Reklama

Minimalne poparcie mają Prawica RP, Centrolewica, Samoobrona, UPR i Polska Partia Pracy.

Największym przegranym jest Libertas. I nie pomogły wspólne wystąpienia Declana Ganleya z Lechem Wałęsą. Bo na polską Libertas i związanych z nią politykami LPR nie zagłosowałby żaden z badanych.

Ciekawy pojedynek może rozegrać się w Krakowie pomiędzy "jedynkami" PiS i PO. Przewagę ma Ziobro - 34 proc. Róża Thun o 5 proc. mniej.

Reklama

To właśnie Kraków, jak wynika z sondażu, może okazać się miastem, w którym wygra PiS. "Kraków to środowisko konserwatywne, katolicko-prawicowe. Ono jest dość silne. PO nie miała też pomysłu, jak o ten Kraków się bić. Ziobro nawet nie musiał prowadzić żadnej kampanii" - podkreśla Jabłoński.

Gorąca walka szykuje się też w Bydgoszczy. Ale co ciekawe: nie między PO a PiS, ale między "jedynkami" SLD i Platformy. Tam według sondażu z 20-proc. poparciem wygrywa Janusz Zemke. Tuż za nim jest europoseł Platformy Tadeusz Zwiefka - 19 proc.

O mandat w Bydgoszczy powalczą też inne "jedynki": Ryszard Czarnecki z PiS i Eugeniusz Kłopotek z PSL. Obaj mają po 11 proc.

Największym wygranym tych wyborów może okazać się Jerzy Buzek startujący z „jedynki” w Katowicach - największego eurookręgu. Były premier cieszy się aż 48-proc. poparciem. Zresztą Katowice mogą okazać się dla Platformy najmocniejszym okręgiem. Bo tam na PO chce zagłosować 70 proc. wyborców.

>>>Premier wkurzony na słabe wyniki PO

Platforma mocna jest też w Warszawie - ma 53 proc. poparcia. Czy to zasługa komisarz Danuty Huebner, na którą zagłosowałoby 46 proc. badanych? Niekoniecznie. "Dużo ludzi w ogóle Huebner nie zna przez to, że przez ostatnie lata była w Brukseli. Po prostu duże miasta są matecznikiem PO" - ocenia Jabłoński. I dodaje: "Huebner może jedynie odciągnąć głosy od lewicy".

Z kolei kontrkandydat Huebner, były europoseł i prezydencki minister Michał Kamiński, cieszy się 20-proc. poparciem. A na szefa klubu lewicy Wojciecha Olejniczaka z SLD chciałoby zagłosować 11 proc. badanych.

Ciekawe starcie szykuje się na Podkarpaciu. Tam o pierwsze miejsce walczy dwóch kandydatów Platformy: lider listy Marian Krzaklewski i Elżbieta Łukacijewska, która startuje z drugiej pozycji.

Niespodzianką sondażu jest wysoka frekwencja. Aż 54 proc. badanych zadeklarowało, że pójdzie w niedzielę do wyborów.