"Nie może być tak, że pracownik z mniejszymi umiejętnościami zarabia więcej. Najpierw będą pozwy do sądu pracy o podwyżki, a potem strajki" - mówi DZIENNIKOWI szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel.

Reklama

Lekarzom, którzy już mają prawo wykonywania zawodu, ale jeszcze muszą zdobyć specjalizację pod okiem starszych kolegów (tzw. rezydentów), pensję wypłaca Ministerstwo Zdrowia. W tym rokurezydenci dostali obiecywaną przez minister zdrowia Ewę Kopacz podwyżkę i zarabiają 3900 zł brutto. To - w zamyśle minister Kopacz - ma ich zatrzymać w kraju.

>>>Kopacz odwiedziła szpital swoich marzeń

Ale gdy tylko wzrosły wynagrodzenia rezydentów, starsi rangą lekarze zaprotestowali. "Jako anestezjolog z 30-letnim doświadczeniem mam 3700 zł, czyli o 200 zł mniej od rezydenta, który się ode mnie uczy. Strasznie mnie to wkurza" - mówi dr Ryszard Kijak ze Szpitala Uniwersyteckiego w Białymstoku.

Reklama

>>>Będzie mniej pieniędzy na leczenie

Podobna sytuacja jest m.in. w szpitalu w Choroszczy. Tam prawie wszyscy specjaliści zarabiają mniej od rezydentów. Także w szpitalu powiatowym w Olkuszu, św. Barbary w Sosnowcu i specjalistycznym w Zgierzu. Specjaliści wystąpili o podwyżki, ale dyrektorzy nie mają na to pieniędzy. "Marna to będzie zachęta dla rezydentów do pozostania w kraju, jeśli zaraz po zdobyciu specjalizacji ich pensja spadnie" - dodaje dr Kijak.

OZZL ocenia, że problem może dotyczyć nawet połowy specjalistów. I już przygotował wzory pozwów do sądów pracy. Jednocześnie związek rozpoczyna sondę wśród lekarzy, by poznać dokładnie skalę zjawiska. "Następnie zorganizujemy akcję protestacyjną" - zapowiada Bukiel. Decyzja o formie może zapaść już w piątek na zarządzie krajowym OZZL.

Akcja może okazać się spektakularnym sukcesem. Kilkanaście dni temu zwycięstwo w podobnej sprawie odniosła Ewa Kalkowska, ordynator oddziału internistyczno-gastrologicznego szpitala wojewódzkiego im. Madurowicza w Łodzi. Zarabiała o dwa tysiące mniej niż ordynatorzy innych oddziałów, a nawet asystenci na ginekologii. Sąd uznał, że to "naruszenie równego traktowania" i zrównał jej pensję ze średnią wszystkich ordynatorów.