Anna Gielewska, Grzegorz Osiecki: Rząd zajmuje się nowelizacją budżetu. Czy Dzień Wolności Podatkowej w przyszłym roku będzie później, bo wzrosną podatki?
Bronisław Komorowski*: Mamy kryzys. W Polsce przebiega on łagodnie, ale nie ma możliwości, żebyśmy byli oazą szczęśliwości na Saharze kryzysu gospodarczego. Spójrzcie co dzieje się np. na Łotwie, gdzie PKB spadło o 18,6 proc. w pierwszym kwartale 2009 r. Według mnie projekt nowelizacji budżetu będzie zakładał jednoczesne wprowadzenie oszczędności, zwiększenie obciążeń podatkowych i prawdopodobnie niewielkie, ale jednak zwiększenie deficytu. Moim zdaniem powinien oznaczać też szukanie dodatkowych źródeł dochodu budżetu. Jeśli będzie to też zwiększenie podatków w niektórych obszarach, to ten dzień wolności się przesunie.

Reklama

Jakich podatków?
Na szczęście nie jestem ministrem finansów. Ale ten rząd na pewno w zwiększaniu opodatkowania zachowa jak najdalszą wstrzemięźliwość. Ze względów programowych jesteśmy przeciwnikami zwiększania obciążeń podatkowych.

PSL chce zwiększenia deficytu. Wasz koalicjant ma poglądy bardziej podobne do PiS niż do was.
Ale rządzą z nami, a nie z PiS. I chyba rządzi im się nie najgorzej. Sprawa deficytu nie będzie linią podziału między PSL a PO, koalicja przez budżet nie ucierpi.

Kiedy Sejm zajmie się nowelizacją?
Liczę, że 7 lipca. Budżet to teraz priorytet dla Sejmu. Jest możliwość zwołania nadzwyczajnego posiedzenia 9 lipca, żeby odbyć pierwsze czytanie. Zakładam, że na kolejnym posiedzeniu w połowie lipca uda się zamknąć prace w komisjach. Jeśli nie, to zwołamy kolejne nadzwyczajne posiedzenie 20 lipca.

Reklama



Wakacje pod znakiem awantury o budżet?
Opozycja pewnie będzie chciała eksploatować problem oszczędności w resortach. Ale po laniu, jakie dostała w ostatnich wyborach do europarlaemntu, nie sądzę, żeby była w stanie wiarygodnie, mocnym głosem przemawiać.

Minister Jacek Rostowski ma silną pozycję w rządzie. Byłby dobrym premierem?
To się do tej pory nie zdarzyło, żeby minister finansów był premierem. Szef rządu powinien mieć inne kwalifikacje niż minister finansów. Przede wszystkim zdolność do posiadania dobrego ministra finansów (śmiech).

Reklama

A "premier Bronisław Komorowski" brzmi dobrze?
Ciekawie brzmi. Rozumiem, że nawiązujecie do różnych sondaży. Ale ja mam zasadę, że najważniejsze jest wypełnienie ról, które mi przypadły w udziale, a nie spekulowanie na temat innych stanowisk. Jestem marszałkiem Sejmu. Te sondaże to dla mnie jedynie sprawdzian popularności i zaufania. To cieszy. Ale te sondaże mówią przede wszystkim jedno: większośc opinii publiucznej wskazuje różnych następców Donalda Tuska, bo jest przekonana, że obecny premier zostanie prezydentem.

Ale z chwilą kiedy to się stanie, polityka się w Polsce nie skończy.
Jeszcze niedawno próbowano mnie wkręcić w debatę: Tusk czy Komorowski na prezydenta. Teraz nie dam się wkręcić w dyskusję o przyszłych premierach. Taka debata jest przedwczesna i może być szkodliwa. Platformie zależy, by wygrywać wybory i dobrze rządzić. Ale dyskusje o tym, kto ma większe szanse w PO tworzą wrażenie, że już wszyscy czekają w blokach startowych na moment, kiedy zacznie się ostra wewnętrzna walka. A takiej atmosfery nie ma.



Tandem prezydent Tusk, premier Schetyna to najlepsze rozwiązanie?
Są różne możliwe warianty. Obecny premier i wicepremier znakomicie ze sobą współpracują.

A premier Schetyna i szef PO Schetyna?
Zostawiam wam te rozważania.

Wielu polityków w PO nosi buławę premierowską?
Wielu. Platforma ma możliwość różnych opcji. To zresztą nie przekreśla żadnych scenariuszy, które snujecie.

Tusk zostanie ponownie przewodniczącym PO w maju 2010? Będzie startować w wyborach prezydenckich jako szef partii?
To jest sprawa taktyki politycznej. Taka wygrana na kongresie może wspomagać kampanię. Jestem zwolennikiem wizji prezydentury lekko zdystansowanej od codziennej polityki partyjnej. Więc byłbym zwolennikiem zaznaczenia na kongresie nowego etapu, na którym się znajdujemy. I przynajmniej deklaracji kandydata na prezydenta o zamiarze odsunięcia się od bieżącej polityki partyjnej.

Czy ktoś może zagrozić Tuskowi w wyborach?
Lech Kaczyński będzie w sytuacji przymusowej. Będzie musiał konkurować z Tuskiem. I tak to trzeba ująć: to nie będzie konkurencja Tuska z Kaczyńskim, tylko odwrotnie. Sondaże są tu dla obecnego prezydenta nieubłagane.

Szefem PO chce być Janusz Palikot. Po czyjej stronie w jego konflikcie ze Schetyną pan stoi?
Nie ma konfliktu Palikot – Schetyna. Palikota, mówiąc kolokwialnie, ochrzaniamy wspólnie. Rozmawiałem w sobotę ze Schetyną, nie odniosłem wrażenia, żeby Palikot był dla niego problemem. To jest wywołane trochę przez samego Palikota. On bywa kłopotem dla partii, jak zachowuje się zbyt figlarnie, ale z drugiej strony jest ważną twarzą PO, którą niektórzy nasi wyborcy uwielbiają. Ponadto dobrze zasłużył się pracą w komisji Przyjazne Państwo.



Władze partii nie powinny wyjaśnić wątpliwości związanych z jego pożyczkami?
Ale co to znaczy wyjaśnić? Od tego jest prokuratura. My nie mamy własnej wywiadowni.

Wcześniej nie czekaliście na prokuraturę. Pamiętamy pryncypialne zachowania PO: Gilowska, Piskorski...
Sam prowadziłem komisję, która badała sprawę Piskorskiego. I wiem, że nie ma lepszego narzędzia do wyjaśnienia zarzutów niż prokuratura.

Czyli z wyrzucaniem Piskorskiego lepiej było poczekać?
Ja swoją pracę nałożoną przez PO wykonałem, jak umiałem najlepiej. Na tym postawmy kropkę. Partia to nie zbiorowa prokuratura.

Co zaproponujecie lewicy, żeby ustawa medialna kolejny raz nie trafiła do kosza?
Wszyscy wiedzą, że o zapisach dotyczących finansowania i tak na końcu decyduje ustawa budżetowa. Nie jest jeszcze za późno na poważną rozmowę.

Te rozmowy toczyły się już od miesięcy. A teraz SLD zarzuca wam złamanie ustaleń i grozi poparciem weta.
Nie skieruję pod głosowanie tej ustawy, dopóki nie będę mieć świadomości, że wykonano pracę na rzecz wyjaśnienia wszystkich wątpliwości. To Senat zmienił zapisy, zobaczymy, jak na to zareagują sejmowe komisje. Na razie szefowa komisji kultury jednoznacznie opowiada się za powrotem do poprzedniego kształtu ustawy.

PO jest gotowa się cofnąć? Przecież za poprawką senacką, znoszącą gwarantowane 880 mln zł na media publiczne, opowiada się premier.
Nie słyszałem wypowiedzi premiera, który mówiłby, że tylko takie rozwiązanie i żadne inne. Rząd na każdym etapie będzie mógł się wypowiadać, zwłaszcza na temat pieniędzy. Wcale nie uważam, że najlepszym rozwiązaniem dla mediów publicznych jest gwarancja stałego poziomu finansowania. Bez względu na to, jak się gospodaruje publicznym groszem.

Opozycja zarzuca wam, że skoro o pieniądzach będą decydować politycy, to nastąpi dalsze upolitycznienie mediów.
PiS nie ma moralnego prawa do mówienia o jakimkolwiek ryzyku upolitycznienia mediów po tym, co samo z nimi zrobiło.

Ale od piątku mówi to też SLD. I grozi, że poprze weto.
Tak mówi. Ale ma też doświadczenie, czym się skończyło przyjęcie weta. Rządzi pan Farfał. Lewicę utrzymanie tego stanu rzeczy kosztowałoby najwięcej w sensie politycznym. Więc trzeba ją przekonać do akceptacji.

*Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu