Cezary Grabarczyk od kilku miesięcy był na celowniku PiS. "Naszym zdaniem nie realizuje on obietnic złożonych w trakcie kampanii wyborczej przez PO. To jedna wielka porażka, dla dobra Polaków należy odwołać pana Grabarczyka z pełnionej przez niego funkcji" - mówił rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak.
"Przesądzające o złożeniu wniosku o dymisję pana Grabarczyka było podpisanie umowy na budowę autostrady A2 na odcinku Świecko-Nowy Tomyśl" - dodał Krzysztof Tchórzewski.
>>> PiS chce głowy ministra od autostrad
Tyle że właśnie podpis Grabarczyka pod tą umową z konsorcjum Jana Kulczyka uchroniło ministra od dymisji. PiS jednak nie zamierza dopuścić, by odtrąbiono to jako sukces. I tłumaczy, że umowa została podpisana na kolanie. A ponieważ na terminie zależało ministrowi, koncesjonariusz ubił złoty interes. "Nie jest obciążony żadnym ryzykiem, co jest pełnym odejściem od wypracowanej zasady równoważenia ryzyka w partnerstwie publiczno-prywatnym" - wyjaśnia Tchórzewski.
>>> Umowa na A2 podpisana. Grabarczyk ocalony
PiS ma też wobec Cezarego Grabarczyka zarzuty polityczne. Uważa, że ma on słabą pozycję w rządzie i nie umie podejmować decyzji, a na dodatek kontrolę nad wieloma obszarami jego ministerstwa przejmują premier Donald Tusk z wicepremierem Grzegorzem Schetyną.
Grabarczyk nie chciał komentować inicjatywy PiS. Stwierdził jedynie, że swój los jest spokojny. I może być: bo koalicja PO i PSL jest na tyle silna, że wniosek Prawa i Sprawiedliwości o jego odwołanie zostanie z łatwością odrzucony.