W Parlamencie Europejskim od polityków innych krajów można usłyszeć opinię, że była komisarz ds. polityki regionalnej nie powinna być teraz szefową komisji rozwoju regionalnego. Dlaczego? Rolą szefa komisji w PE jest m.in. nadzór nad pracami komisarza. "W praktyce może dojść do tego, że Huebner będzie kontrolować swojego następcę, oceniać swoje decyzje i przepytywać byłych urzędników. A to jest bardzo źle widziane" - mówi wysoki rangą unijny dyplomata.

Reklama

Jak dodaje nasz rozmówca, taki temat pojawia się zwłaszcza w rozmowach polskich przedstawicieli z politykami niemieckimi. "Powołują się przy tym na tzw. kodeks komisarza, z którego wynika, że po odejściu ze stanowiska komisarz nie powinien zajmować się obszarami, za które odpowiadał" - przyznaje jeden z polskich dyplomatów. Jednak asystent Huebner Radosław Ciszewski przekonuje: "Mało kto ma takie doświadczenie jak pani profesor w tych sprawach. Doświadczenie, które zdobyła, pełniąc funkcje komisarza, jest idealne do kierowania tą komisją."

Co będzie, jeżeli tak się nie stanie? Jak mówi nam jeden z członków rządu, nikt nie będzie z tego powodu ubolewać. "Możemy wziąć inną dobrą komisję w PE i niekoniecznie musi ona przypaść Huebner" - zauważa z ironicznym uśmiechem.

Władze PO mają też do niej pretensje o to, że długo wahała się, czy przyjąć mandat europosła i zrezygnować z funkcji komisarza. Tym bardziej że przez tę zwłokę pracy ciągle nie może rozpocząć jej następca Paweł Samecki. Zgodnie z procedurą zanim komisarz zostanie zatwierdzony, musi być przesłuchany przez komisję europarlamentu. Jako że Huebner zrzekła się funkcji dopiero dwa tygodnie temu, Sameckiego nie zdążyły zaopiniować komisje. "Koledzy mają pretensje, ale nie przesadzajmy. Jak Samecki obejmie tekę we wrześniu, to nic się nie stanie" - łagodzi jeden z europosłów.

Reklama

>>> Czy Huebner dostanie kolejne 100 tys. zł?

Co ciekawe Huebner na swojej stronie internetowej nadal tytułuje się unijnym komisarzem. I to mimo że na stronie komisji jest wydzielony blok z komisarzami, którzy złożyli rezygnację przed końcem kadencji, np. Dalia Grybauskaite (wybrana na prezydenta Litwy). Z witryny Huebner można się dowiedzieć, że 1 lipca komisarz spotkała się z prezydencją szwedzką. Ryszard Czarnecki, europoseł PiS, już kilkanaście dni temu wytykał jej, że wciąż funkcjonuje w strukturach KE. "Jeśli chodzi o rezygnację z funkcji komisarza, to pani profesor zrobiła wszystko zgodnie z procedurami, jakie były od niej wymagane przez prawo" - zapewnia Radosław Ciszewski.

Politycy PO mówią nieoficjalnie, że mają kłopot z Danutą Huebner. Jak twierdzą, eurodeputowana nie pojawia się na ważnych posiedzeniach frakcji. Co także nie ułatwia prowadzenia negocjacji w sprawie komisji rozwoju regionalnego.

Podczas jednego z ostatnich posiedzeń klubu PO - PSL doszło do ostrej dyskusji na jej temat. "Zachowuje się tak, jakby ktoś ją zmuszał do bycia w PE. Albo się nie pojawia, albo jej nie interesuje, co się dzieje" - mówi nam jeden z europosłów. Podczas posiedzenia klubu spór zamknął Jacek Saryusz-Wolski, szef delegacji, przypominając, że to Donald Tusk zdecydował, żeby Huebner otrzymała szefostwo komisji w PE.