Niespodziewany odpoczynek zaskoczył obserwatorów. Przez cały dzień bowiem wydawało się, że za wywiad udzielony DZIENNIK Kownackiemu nie spadnie nawet włos z głowy. Kiedy przestanie szefować Kancelarii Prezydenta? "Gdy Lech Kaczyński przestanie być głową państwa" - zapewniał nas bliski współpracownik prezydenta. A inne konsekwencje wywiadu? Nasi rozmówcy twierdzili, że skończy się na żołnierskiej rozmowie obu panów.

Reklama

Lech Kaczyński weekend spędził w swojej rezydencji na Helu. "Rozmawiałem z nim telefonicznie i nawet słowem nie wspomniał o tym wywiadzie, a jakby czuł się dotknięty, na pewno coś by powiedział" - mówił nam w ciągu dnia jeden z bliskich współpracowników prezydenta. Inny z ministrów obstawiał, że swój żal prezydent wyrazi Kownackiemu w cztery oczy.

>>>Obraził Lecha Kaczyńskiego i mu się upiecz

Lech Kaczyński wrócił do Warszawy wczoraj wczesnym popołudniem. Kownacki czekał na niego w Pałacu Prezydenckim. "Nie był zdenerwowany, a raczej zdziwiony, że media tak nagłośniły jego wypowiedzi" - zdradza jeden z urzędników. To właśnie podczas rozmowy w cztery oczy ustalono, że będzie lepiej, jeśli Kownacki na jakiś czas zniknie. Tylko w ten sposób można było uniknąć pytań dziennikarzy o tezy wywiadu.

To m.in. dlatego nie planowano konferencji prasowej po podjęciu przez prezydenta decyzji w sprawie tzw. ustawy koszykowej. "Musiałby się na niej pojawić Kownacki, bo kto inny? A pewnie dziewięć na dziesięć pytań dotyczyłoby wywiadu, a nie ustawy" - tłumaczył jeden z urzędników.

>>>Przeczytaj wywiad z Piotrem Kownackim

Ale przed południem usłyszeliśmy od jednego z ministrów, że jeśli Kownacki się nie pojawi na konferencji, to będzie znak, że prezydent wyciąga wobec niego konsekwencje. "Nie wiem, dlaczego ktoś takie rzeczy rozpowiada" - przyznaje bliski współpracownik głowy państwa. I ma swoją teorię. Po odejściu Michała Kamińskiego i Ryszarda Legutki sporo osób szykowało się na ministerialne awanse. "A stanowisko dostał tylko Paweł Wypych, choć jest tu najkrócej" - mówi nasz rozmówca. Jego zdaniem rozżaleni winią za to Kownackiego, który uważa, że w kancelarii pracuje za dużo osób. "To pewnie oni plotkowali o jego odejściu" - uważa nasz informator.

Reklama

A czy prezydent mógłby zwolnić Kownackiego? "Trudno to sobie wyobrazić. Bo jeśli ktoś może dźwignąć notowania prezydenta, to tylko on" - twierdzi jeden z ministrów Kancelarii Prezydenta. Inny przyznaje, że Kaczyński nieprzypadkowo właśnie Kownackiego zrobił szefem swojej kancelarii. "Nie powiedziałbym, że łączy ich przyjaźń, ale na pewno nie jest to relacja pracownik – podwładny" - uważa nasz rozmówca. "Lech ma do niego pełne zaufanie, którego nie nadwyrężyły gafy ministra" - twierdzi jeden z prezydenckich współpracowników.

Kownacki został szefem kancelarii we wrześniu ubiegłego roku, po odejściu Anny Fotygi. Kilka tygodni później zapewniał, że w telefonicznej rozmowie nowo wybrany prezydent USA Barack Obama obiecał Kaczyńskiemu kontynuację projektu tarczy antyrakietowej. Ale żadna taka deklaracja nie padła i sprawę musiała prostować nawet amerykańska administracja. Wpadek mniejszej rangi zdarzyło się Kownackiemu przez kolejne miesiące jeszcze kilka. Z czego wynikały? Osoba z Kancelarii Prezydenta uważa, że kłopot jej szefa polega na tym, że nie jest i nigdy nie chciał być politykiem. Jego zdaniem teraz padł ofiarą konwencji Roberta Mazurka, który przeprowadził z nim wywiad, oraz... sezonu ogórkowego. "Skarżąc się na wady Lecha Kaczyńskiego, chciał zmiękczyć jego wizerunek. A wyszło, jak wyszło" - dodaje nasz rozmówca.

Oto co powiedział Piotr Kownacki w sobotnim wywiadzie dla DZIENNIKA:

- Prezydent jest autentyczny, czasem aż za bardzo.

- Jest zbyt szczery i zbyt prostolinijny, i mam o to do niego pretensje.

- Fundamentalnie nie zgadzam się z jego praktyką działania bez żadnego planu.

- Teraz nie ma żadnego planowania, nic nie jest święte, wszystko jest rozedrgane i nigdy nie wiadomo, co człowieka czeka jutro. Wszystko można z dnia na dzień, z godziny na godzinę zmienić. To wprowadza tylko chaos i nerwowość.

- Mamy różne wizje motywowania pracowników. Ja uważam, że należy przede wszystkim stosować pozytywne bodźce, czyli ludzi nagradzać i chwalić. Oczywiście kary i pretensje też są potrzebne, ale nie mogą być jedynym sposobem pracy z ludźmi.