Wybory do europarlamentu zajmują zdaniem Polaków czwarte miejsce w hierarchii ważności. Za ważne uznaje je 51 proc. obywateli - wynika z sondażu CBOS.

Reklama

Najważniejsze są - to niespodzianka - wybory samorządowe. Wskazało na nie 64 proc. badanych. Dopiero drugie miejsce zajmują wybory prezydenckie (63 proc. wskazań). Trzecie zaś - parlamentarne - istotne są dla 60 proc. badanych.

Socjologa prof. Ireneusza Krzemińskiego nie dziwi niski stopień zainteresowania eurowyborami. W ostatnich frekwencja wyniosła tylko 24,53 proc. "Polacy specjalnie się nie różnią od reszty Europejczyków, którzy rzadko chodzą na wybory do Parlamentu Europejskiego, mimo że jego rola rośnie. A po podpisaniu traktatu lizbońskiego to on będzie odgrywał istotne funkcje w kwestiach ważnych dla Europy" -mówi socjolog.

Nazwiska kandydatów, którzy wygrali wyścig wyborczy w ich okręgu, zna mniej niż jedna trzecia badanych. Ale aż 78 proc. pytanych przez CBOS uważa, że dla wizerunku Polski na arenie międzynarodowej ma znaczenie, kto zasiada w europarlamencie.

Zdaniem Krzemińskiego Polacy rozumieją, co jest ważne dla państwa, ale niekoniecznie wierzą, że może to bezpośrednio wpłynąć na ich życie. "Najwyraźniej Polakom brakuje przekonania, że ten, kto reprezentuje Polskę, będzie ich reprezentował osobiście" - ocenia.

W wyborach do PE, które odbyły się 7 czerwca, PO zdobyła 25 mandatów, PiS - 15, SLD-UP - 7, a PSL - 3.