Tomasz Kuzia: Rosjanie porównują przedwojenną politykę Polski do tej, którą prowadziły hitlerowskie Niemcy. W dodatku napisali o tym w książce wydanej przy współpracy z powołaną przez prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa komisją ds. przeciwdziałania fałszowaniu historii na szkodę Rosji. Co możemy zrobić?
Paweł Kowal*: Trzeba twardo reagować na takie publikacje, ponieważ nie ma żadnego społeczeństwa i nie ma współczesnej Polski bez historii. Wspólna prawda o przeszłości to pamięć o naszych rodzinach: pradziadkach, dziadkach rodzicach. Tak naprawdę każda polska rodzina do teraz nosi w sobie skutki tej wojny.
Niestety, ten rodzaj podawania informacji opartej na "faktach, które nie miały miejsca" staje się dużym problemem. Rosjanie od pewnego czasu powracają do historii ZSRR i powracają do interpretacji historycznej właśnie z czasów Zawiązku Radzieckiego, która nie ma potwierdzenia w faktach. I tu musimy spokojnie, ale zawsze im odpowiadać.
Martwią mnie przy tym odpowiedzi wielu polskich polityków, szczególnie w ostatnich tygodniach. Brakowało mi normalnych spokojnych odpowiedzi. Zamiast tego mieliśmy pseudodyplomatyczne kruczki, że jak zbadamy, to będziemy się porozumiewać, podczas gdy w naszych relacjach wszystko jest już właściwie zbadane.


Reklama

>>>"Wyszyński nie lubił Żydów, Beck to alkoholik"

A może Kreml dostrzegł, że historia to nasz słaby punkt. Rosjanie wiedzą, że nasi politycy łatwo denerwują się, kiedy słyszą podobne rzeczy o przeszłości, a Moskwie zależy na tym, żeby świat zobaczył "denerwujących się Polaków".
Nie myślę podobnie. Wszędzie w Europie próba frontalnego ataku na historię, czy to Francuzów czy Anglików, wywołałaby mocną reakcję. Problemem jest raczej zbyt częste uciekanie polskich polityków do kruczków. Właśnie brak takiej stanowczej reakcji ośmiela stronę rosyjską.
Poza tym to nie jest akcja wymierzona tylko w Polskę. To element polityki rosyjskiej, który ma prowadzić do odzyskiwania strefy wpływów. Przedstawianie historii w sposób inny, niż rzeczywiście ona wyglądała, umieszczam w jednym rzędzie obok obecnej polityki energetycznej Rosji, sprzeciwu wobec tarczy antyrakietowej czy polityki w stosunku do krajów, w których mieszka mniejszość Rosyjska. To walka o wpływy rosyjskie w Europie Środkowej.
Dlatego nie patrzmy na fałszowanie historii jako wyłącznie grę przeciw Polsce. To jest w dużym stopniu gra także z krajami nadbałtyckimi i innymi krajami naszego regionu - szczególnie na niekorzyść Ukrainy. Rosjanie mają kłopot z uznaniem suwerenności państw naszego regionu. Chcą wpływać na ich decyzje. Być przynajmniej instytucją odwoławczą.


Mam wrażenie, że ostre reakcje polskiej strony, i prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jak i jego szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, nie przynoszą jednak żadnego efektu. Sytuacja się wręcz pogarsza?
Nie widziałem żadnych ostrych reakcji. Chyba, że uważa pan, że powiedzenie kto kogo zabił w Katyniu to ostra reakcja? Ale to nie były ostre słowa. Problem jest to, że polscy politycy nie mówią jednym stanowczym głosem, a zamiast tego niektórzy z nich oświadczają, że "problem zostanie zbadany i wtedy go omówimy". Może chodzi im o to, żeby Rosji nie denerwować. Myślą, że jak powiedzą coś delikatnie, to będzie to dyplomatyczne. Nie wiem jak to nazwać... Może to jest układność.

Reklama

*Paweł Kowal - europoseł PiS, były wiceminister spraw zagranicznych.