Wstrząsająca historia śmierci Stanisława Pyjasa, krakowskiego studenta zakatowanego przez SB w maju 1977 r., świadczy nie tylko o bezkarności prześladowców ze służb specjalnych PRL. Wciąż nie udało się ukarać winnych mordu na młodym opozycjoniście. Ale szokuje też coś innego. Trudno uwierzyć, jak świetnie powodzi się dziś dawnym komunistycznym oprawcom - pisze "Fakt".

Reklama

Pewnych siebie, butnych i cynicznych esbeków widać w dokumentalnym filmie TVN "Trzech kumpli" pieczołowicie odtwarzającym okoliczności mordu na Stanisławie Pyjasie i haniebne donosicielstwo Lesława Maleszki - agenta SB "Ketmana". Emerytowany pułkownik Jan Bill, były szef SB w Krakowie, wściekle atakuje kamerę filmowców TVN. To on dowodził w latach 70. akcją prześladowania krakowskiej opozycji. I włos za to nie spadł mu z głowy. Mało tego. Dawny esbek opływa w dostatki. Co miesiąc dostaje blisko 5 tys. zł emerytury - bulwersuje się "Fakt".

Wyjątek, niedopatrzenie? Niestety reguła. Nie tylko pułkownik Bill korzysta z profitów, jakie esbecy dostali od komunistycznych władz za gnębienie Polaków. Przykłady można mnożyć.

Na specjalną emeryturę, o której uczciwy Polak nie mógłby nawet marzyć, "zasłużył" gen. Bogusław Stachura. Jako były zwierzchnik SB i wiceszef MSW został oskarżony o utrudnianie śledztwa w sprawie zabójstwa Stanisława Pyjasa. Odpowiadał również za brutalne stłumienie demonstracji radomskich w czerwcu 1976 r. Wyroku nie dostał, ale emeryturę owszem - ok. 7 tys. zł miesięcznie - pisze "Fakt".

Reklama

Generalska emerytura zapewnia sielski żywot także Czesławowi Kiszczakowi. W PRL przez lata kierował on aparatem represji: milicją i SB. Dziś cieszy się spokojną starością. Co miesiąc dostaje blisko 8 tys. zł.

Dawni esbecy korzystają z przywilejów bez najmniejszych skrupułów. Pułkownik Mieczysław Kieras (3200 zł emerytury) przez 40 lat pracował w bezpiece, z czego blisko 20 lat kierował w Łodzi osławionym wydziałem IV, który walczył z Kościołem. Podwładnym Kierasa był m.in. Grzegorz Piotrowski, późniejszy zabójca księdza Jerzego Popiełuszki. Gdy tylko pojawiła się groźba, że esbecy mogą utracić wysokie apanaże, tenże Kieras ruszył do kontrataku. Publicznie zagroził, że zaskarży do trybunału w Strasburgu ustawę kasującą esbeckie emerytury.

Ale nie musiał się wysilać. Mimo głośnych zapowiedzi, politycy nie zlikwidowali przywilejów aparatu przemocy PRL. Projekty z poprzedniej kadencji Sejmu trafiły do kosza, a nowy parlament nie kwapi się do ich uchwalenia.