Przeczytaj, dlaczego prokuratura chce odebrać Ziobrze immunitet >>>>

Zbigniew Ziobro pytał retorycznie: "Za co chce się mnie oskarżyć? Czy za to, że brałem łapówki? Czy za to, że chroniłem i dawałem bezkarność mafii paliwowej i politykom, którzy mogli mieć z nią kontakty?"

Reklama

I zaraz sam odpowiedział: "Wręcz przeciwnie. Jest to zemsta za to, że podejmowałem walkę z korupcją, z mafią paliwową. Za to, że podejmowałem działania, które służyły bezpieczeństwu Polaków".

Były minister sprawiedliwości dostał anonim: Chcą się na Tobie zemścić >>>>

Ziobro wytoczył ciężkie działa przeciw Platformie Obywatelskiej: "Ta zaciekłość w zemście nie ogranicza się tylko do mnie. Ostrze nienawiści zostało skierowane również wobec prokuratora, który prowadził śledztwo w sprawie mafii paliwowej - prokuratora Miłoszewskiego".

Reklama

Zbigniew Ziobro oskarżał polityków PO o sprzyjanie gangsterom. "Przestępcy nawet się nie spodziewali, że nadejdą tak dobre dla nich czasy" - mówił był szef resortu sprawiedliwości.

"Blisko 80 procent przestępców w więzieniach głosowało na Platformę Obywatelską, darzyło tę formację zaufaniem i nadzieją. PO tym nadziejom wychodzi naprzeciw. Nie mogą o tym powiedzieć lekarze i pielęgniarki. Nie ma drugiej Irlandii. Są oskarżenia wobec prokuratorów, którzy wykazali się walką z korupcją" - mówił bez ogródek poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Reklama

Podkreślał też zasługi swoje i swojej partii w walce z przestępcami. "Nastąpił przełom, jeśli chodzi o wykrywalność przestępstw. Nastąpił wzrost wykrywalności o prawie sto procent" - zaznaczał. Słowa Zbigniewa Ziobry były wielokrotnie przerywane oklaskami posłów.

Przemówienie posła PiS poprzedziło wystąpienie posła Jarosława Urbaniaka z Platformy, który miał zaprezentować uzasadnienie wniosku o odebranie Zbigniewowi Ziobrze immunitetu. Jednak im dłużej Urbaniak mówił, tym bardziej jego wystąpienie przeradzało się w mowę oskarżycielską i ogólną krytykę polityka Prawa i Sprawiedliwości. Wtedy został kilka razy upomniany przez prowadzącego obrady wicemarszałka Jerzego Szmajdzińskiego z SLD.

Kłopoty Zbigniewa Ziobry wynikają z tego, że jako szef resortu sprawiedliwości udostępnił Jarosławowi Kaczyńskiemu - który wtedy nie był jeszcze premierem - akta ze śledztwa dotyczącego mafii paliwowej - pisał DZIENNIK. Prokuratura chce postawić byłemu ministrowi sprawiedliwości zarzut przekroczenia uprawnień, a także złamania ustawy o ochronie danych osobowych oraz zarzut ujawnienia tajemnicy państwowej osobie nieuprawnionej.

Były minister sprawiedliwości tłumaczył w swoim wystąpieniu, dlaczego pokazał akta szefowi PiS. Mówił, że informacje - przekazane mu jeszcze pod koniec grudnia 2005 roku przez prokuratora Wojciecha Miłoszewskiego - świadczyły o zagrożeniach dla bezpieczeństwa energetycznego państwa związanymi z kontraktami paliwowymi, kontraktami gazowymi, były też związane z działaniem obcych służb specjalnych i zorganizowanej przestępczości.

Ziobro: Miałem prawo pokazać akta mafii paliwowej szefowi PiS >>>>

"To wszystko razem wziąwszy uświadomiło mi, że skala informacji, ustaleń śledztwa dalece przekracza moje uprawnienia jako prokuratora generalnego, dalece wykracza poza to, co ja jako prokurator generalny i podlegli mi prokuratorzy możemy zrobić, aby przeciwstawić się tym zagrożeniom" - przekonywał w Sejmie Ziobro.

W obliczu takiej wiedzy ówczesny szef resortu sprawiedliwości postanowił pokazać akta szefowi PiS. "Zdecydowałem się skontaktować z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskiem, członkiem Rady Bezpieczeństwa Narodowego, konstytucyjnego organu odpowiadającego za bezpieczeństwo państwa, parlamentarzystą, a nade wszystko liderem ugrupowania rządzącego, więc człowiekiem, mającym w tym momencie decydujący wpływ na kierunek polityki naszego państwa" - wyjaśnił Zbigniew Ziobro