Przeszukanie ma związek z zabezpieczeniem dokumentacji kampanii reklamowej "Stop wariatom drogowym" - wyjaśnia Maciej Kujawski z warszawskiej Prokuratury Okręgowej. Prokuratorzy nie opuszczą siedziby PZU do czasu aż będą pewni, że mają komplet dokumentów.
Według Kurskiego, PZU najpierw opłaciło kampanię, a potem z niej zrezygnowało. Na wolne billboardy, wykupione przez Platformę Obywatelską za niewielkie pieniądze od PZU, trafiły plakaty Donalda Tuska.
PO twierdzi, że oskarżenia Kurskiego są nieprawdziwe i zapowiada pozwanie posła PiS do sądu.
Rewelacjom Kurskiego zaprzecza też Jacek Olechowski, syn Andrzeja Olechowskiego. Jego firma miała współpracować z PO w kampanii wyborczej i, według Kurskiego, miała pośredniczyć w przejęciu billboardów. Nie współpracowaliśmy z partią Tuska, ani z żadną inną partią - zapewnił Olechowski - "taką mamy zasadę".
Kurski zeznawał w prokuraturze, która po złożonym przez niego doniesieniu o przestępstwie, zajęła się tą sprawą. Kurski twierdzi, że podał prokuratorowi nazwiska świadków, którzy mogą potwierdzić jego
Policjanci z Centralnego Biura Śledczego i prokuratorzy przeglądali w siedzibie PZU dokumenty, które mogą potwierdzić słowa Jacka Kurskiego. Polityk PiS oskarżył Donalda Tuska, że jego kampania prezydencka była nielegalnie finansowana przez PZU. Przesłuchano też świadków z PZU - dowiedział się dziennik.pl.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama