Prokuratura nie ujawnia danych człowieka, który złożył zawiadomienie. Jest to podobno mężczyzna w żaden sposób niezwiązany z polityką.

Kiedy w 1995 roku Aleksander Kwaśniewski po raz pierwszy ubiegał się o prezydenturę, pewnie nie przypuszczał, że jednym z ważniejszych problemów, jakie będzie miał na głowie, stanie się drobne kłamstewko, którego dopuszczał się od lat. Chodziło o wykształcenie. Kwaśniewski startował do najwyższego urzędu w państwie jako kandydat z tytułem magistra, choć go nie miał.

Pod koniec kampanii wyborczej w 1995 wyszło też na jaw, że Kwaśniewski skłamał w deklaracji majątkowej. Powinien podać wszystkie składniki majątku posiadane przez niego i żonę. Jednak nie napisał, że jego żona ma akcje Towarzystwa Ubezpieczeniowo-Reasekuracyjnego „Polisa”. Zarobiła na tych papierach 53 tys. zł.

Obiema sprawami zajmowali się już prokuratorzy z Warszawy. W sprawie oświadczenia majątkowego Kwaśniewskiego prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania, a umorzyła w sprawie wykształcenia.