"To nie może być krytyka zakładająca złą wiarę w sędziów i ich przekonania polityczne!" - podkreślał w Sejmie Safjan, który przedstawiał posłom informację o działalności trybunału. Jego zdaniem, taka postawa niektórych jest niebezpieczna w państwie prawnym.

Reklama

Jednak swoją wypowiedzią najprawdopodobniej przypieczętował zgodę między trybunałem a politykami. Przez kilka miesięcy toczył się bowiem otwarty spór między nimi. Rozpoczął się od forsowanej przez PiS ustawy medialnej. Trybunał stwierdził jej niekonstytucyjność. Później było orzeczenie w sprawie ustawy o adwokaturze, również uchylonej przez TK.

Politycy PiS otwarcie przyznawali, że orzeczenia im się nie podobają. Oliwy do ognia dolał fakt, że żaden z przedstawicieli władz państwowych (wszyscy z PiS) nie zaszczycił swoją obecnością jubileuszu trybunału. Na kolejny ruch PiS nie trzeba było długo czekać. Posłowie skierowali do Sejmu ustawę o TK, zmieniającą tryb wyboru jego prezesa. Ustawa miała wstrzymać wybory do końca roku, czyli do czasu, aż koalicjanci obsadziliby swoimi ludźmi zwalniających się sześć sędziowskich foteli. Safjan grzmiał wtedy, że nie zmienia się reguł podczas gry.

Na początku tygodnia spotkał się z prezydentem. Po spotkaniu Lech Kaczyński powiedział, że prezesa wybierze spośród już wyłonionych przez sędziów kandydatów. PiS-owscy posłowie projekt ustawy o TK wycofali z laski marszałkowskiej.