Przez nieobecność posłów rządzącej koalicji nie udało się przeforsować w piątek dwóch ustaw: o służbie cywilnej i ordynacji wyborczej.
Kurski tłumaczy, że musiał w czwartek wieczorem pilnie wyjechać do Gdańska w sprawach osobistych. Twierdzi, że nie spodziewał się żadnych głosowań. Dopiero w piątek po południu ściągnęli go do Warszawy partyjni koledzy. Przyleciał najbliższym samolotem i pędził na Wiejską, ale karę dostał. Poseł zapewnił, że pokornie zapłaci.