PO w swoim klipie skorzystała z pomysłu sztabowców Busha, którzy doprowadzili go do prezydentury. "Okazało się, że po roku bycia w opozycji Platformę stać jedynie na zerżnięcie spotu Busha" - denerwuje się w rozmowie z DZIENNIKIEM Michał Kamiński, europoseł PiS.

Reklama

Co wzbudza takie emocje? Reklama pokazuje młodą matkę, która wieczorem ogląda telewizję. Przełącza kanały i na każdym trafia na twarz premiera Jarosława Kaczyńskiego. Polityk krzyczy, padają ostre słowa pod adresem opozycji. I w tym momencie w pokoju obok zaczyna płakać dziecko. Zirytowana matka przełącza dalej, aż trafia na łagodną muzykę i twarz Donalda Tuska. Niemowlę przestaje płakać, a Tusk obiecuje spokój w polityce.

Spot Platformy jest identyczny jak spot Busha z 2004 roku. Te same ujęcia, podobna aktorka, tylko zamiast Howarda Deana pojawia się Kaczyński, a zamiast Busha - Tusk. "W marketingu politycznym za dużo się już nie wymyśli. Spoty powtarza się na całym świecie" - przekonuje Adam Łaszyn, specjalista od marketingu politycznego.

Tylko że polskie partie chyba zbyt często sięgają po amerykańskie wzorce. Gdy w czerwcu PiS wyemitowało w telewizji spot swojej kampanii "Bliżej ludzi", opozycja dopatrzyła się w filmiku scen żywcem przeniesionych z reklamy kampanii prezydenckiej Ronalda Reagana z lat 80.

Całe szczęście, że nasi politycy chcą uczyć się marketingu od najlepszych. Szkoda tylko, że nie mają swoich pomysłów.