Maksymiuk zastrzegł, że jego informacje są nieoficjalne. Przyznaje jednak, że Samoobrona prawdopodobnie podpisałaby się pod rozwiązaniem Sejmu. "Być może inaczej nie można już załatwiać koalicyjnych problemów" - tłumaczył Maksymiuk "Rzeczpospolitej". Na poważnie pomysł wzięła także PO. Według szefa Platformy - Donalda Tuska - koncepcja współdziałania PiS z Giertychem i Lepperem "zbankrutowała".

Poseł PiS Adam Bielan zdecydowanie zaprzecza. Jednak już wicepremier Ludwik Dorn nie wyklucza, że wybory do Sejmu odbędą się już wiosną przyszłego roku. Jednak nie potwierdził informacji o wniosku w sprawie samorozwiązania parlamentu.

Andrzej Lepper sądzi jednak, że pretekstem do wcześniejszych wyborów będą konflikty wokół budżetu, do których - według niego - na pewno dojdzie.

Pytanie o przedterminowe wybory pojawiło się w sejmowych kuluarach, gdy Samoobrona zaatakowała partię Kaczyńskich, akceptując wniosek o rozszerzenie zadań bankowej komisji śledczej o badanie Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych (SKOK). Jeżeli rewelacje Maksymiuka okazałyby się prawdą, wybory parlamentarne odbyłyby się jeszcze tej jesieni. Póki co jednak politycy PiS zaprzeczają. "Nic mi nie wiadomo o wniosku o samorozwiązanie Sejmu" - zapewnia sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński.

Według premiera Jarosława Kaczyńskiego, który właśnie zakończył wizytę w USA, na razie nie ma powodu, dla którego rząd i Sejm powinny przestać działać. Ale dodaje, że wszystko zależy od partnerów koalicyjnych. "Jeżeli inni nie będą chcieli w tym uczestniczyć, to oczywiście jest inna sprawa" - powiedział Kaczyński przed odlotem z USA. Dodał jednak, że nie wierzy w słowa Donalda Tuska o poparciu dla rozwiązania Sejmu. Odczytuje je jako grę. "PiS już kiedyś to zaproponowało, Platforma to odrzuciła" - powiedział premier.