Prokuratura nie zdąży jednak z odtajnieniem akt przed procesem pułkownika Lesiaka. To jedyny oskarżony w głośnej sprawie inwigilacji. Grozi mu do 3 lat więzienia.

To on stał na czele specjalnego zespołu UOP i inwigilował polityków prawicy, między innymi braci Kaczyńskich. Odpowiadał za wszystkie nielegalne działania wobec prawicowych partii politycznych. To oznacza, że proces, który zaczyna się 20 czerwca, nie będzie jawny.

Reklama

Dowody potwierdzające, że wywiad śledził braci Kaczyńskich, byłego premiera Jana Olszewskiego oraz ministrów Antoniego Macierewicza i Jana Parysa znaleziono w szafie Lesiaka jeszcze w 1997 roku. Wszczęto wtedy śledztwo, które potem szybko umorzono. Prokuratorzy odkryli, że Urząd Ochrony Państwa miał agentów wśród dziennikarzy i polityków. Dzięki temu zbierał informacje na temat prawicy.

Trzy lata temu prokuratura wysłała do sądu akt oskarżenia przeciwko Lesiakowi. Proces zaczyna się dopiero teraz. Na początku roku prezydent Kaczyński mówił, że inwigilacja prawicy to największa afera III RP. "Tylko dzieci mogą wierzyć, że tą aferą w istocie kierował płk Lesiak. To musiało być dużo, dużo wyżej. I tę sprawę trzeba wyjaśnić"- powiedział Kaczyński.

Reklama