Według "Wprost", dokumenty wskazujące na Borowskiego, jako na współpracownika służb PRL, zawarte są w części raportu komisji likwidacyjnej WSI dotyczącej działalności Grzegorza Żemka, późniejszego dyrektora generalnego FOZZ, a w latach 70. i 80. współpracownika o pseudonimie Dik II Zarządu Sztabu Generalnego Ludowego Wojska Polskiego.
Żemek w raporcie z 1981 r. rekomenduje Borowskiego - wtedy dyrektora handlowego Domów Towarowych Centrum - jako kandydata do zwerbowania przez wojskowe służby. Jego zdaniem, mógłby on być cennym agentem. Wojsko spytało SB, czy Borowski nie jest już przypadkiem zwerbowany. Okazało się, że tak. "Znajduje się na kontakcie" - brzmiała odpowiedź. Borowski miał być zarejestrowany pod numerem 52274, a jego oficerem prowadzącym był "towarzysz Nowosz".
Według cytowanego przez "Wprost" dr. Macieja Korkucia z krakowskiego IPN, stwierdzenie "na kontakcie" oznacza, że dana osoba była współpracownikiem bezpieki. Wieczorem Korkuć wydał oświadczenie, w którym zaprzeczył jakoby wypowiadał się o Borowskim. Zaznaczył, że jego wypowiedź "miała charakter ogólny".
"Nie byłem ani agentem, ani współpracownikiem, ani tajnym, ani jawnym, ani operacyjnym" - zaprzecza informacjom "Wprost" Borowski.
Przypomniał, że w marcu 2005 r. dostał z IPN status pokrzywdzonego. W tym samym roku sąd lustracyjny - przed którym obowiązkowo stawał jako kandydat na prezydenta Polski - orzekł, że Borowski nie tylko nie współpracował ze służbami specjalnymi, ale był przez nie represjonowany.
"Służba Bezpieczeństwa interesowała się mną. Prawdopodobnie byłem inwigilowany. Zaproponowano mi współpracę, ale odmówiłem" - dodaje Borowski.
Jednak według "Wprost", Borowski dostał status pokrzywdzonego, bo IPN nie znał dokumentów zawartych w raporcie likwidacyjnym WSI.
Borowski o przeciek do "Wprost" oskarżył likwidatora WSI Antoniego Macierewicza. "To nie pierwszy taki przeciek" - zaznaczył. Zaapelował do premiera Jarosława Kaczyńskiego, by "położył temu kres".
Jego zdaniem, przeciek jest atakiem politycznym na niego jako lidera odradzającej się lewicy. "Ja jednak zastraszyć się nie dam" - dodaje Borowski.
Według historyka IPN Antoniego Dudka, zawarte w notce SB sformułowanie, że Marek Borowski "pozostaje na kontakcie" nie jest wystarczające, aby uznać, że polityk współpracował z bezpieką. "To sformułowanie może być najwyżej poszlaką, ale nie dowodem" - powiedział.
Zdaniem historyka, na tej podstawie można jedynie wywnioskować, że jakieś kontakty istniały pomiędzy Markiem Borowskim a wywiadem PRL, ale nic ponadto. Antoni Dudek zaznaczył, że w dokumentach nie ma wzmianki o tym, jak długo miały trwać te kontakty, co było ich efektem lub czy Marek Borowski podpisał jakieś zobowiązanie o współpracy.
Z kolei Grzegorz Napieralski z SLD powiedział na antenie TVN24, że trzeba poczekać z oceną Borowskiego, dopóki wszystkie dotyczące go dokumenty nie zostaną ujawnione. Dodał jednak, że jest "zszokowany" informacjami o współpracy tego polityka z wywiadem PRL.