Choć Wojciech Dąbrowski nie poczuwa się "w żadnym stopniu do winy", woli jednak na czas wyjaśnienia sprawy nie być członkiem Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego były wojewoda warszawski złożył na ręce prezesa PiS i jednocześnie premiera Jarosława Kaczyńskiego wniosek o zawieszenie członkostwa w partii.
Już wczoraj premier odwołał Dąbrowskiego ze stanowiska wojewody mazowieckiego. Powód? Istniały mocne dowody na to, że Wojciech Dąbrowski - prawnik z zawodu - prawo złamał, żeby odzyskać prawo jazdy.
Co na to działacze warszawskiego PiS, którego szefem był do tej pory Dąbrowski? Wychodzi na to, że już wcześniej pogodzili się z faktem, że będą szukać nowego szefa. Bo gdy Dąbrowski został wojewodą, nie mógł jednocześnie piastować funkcji przewodniczącego stołecznych struktur partii. "On już jakby z tą decyzją i tak się nosił" - tłumaczy rzecznik warszawskiego PiS Maciej Maciejowski. Zgodnie ze statutem partii prośba o zawieszenie jest automatycznie przyjmowana.
10 lat temu Dąbrowski przekroczył limit dozwolonych punktów karnych. On jednak dalej jeździł. A gdy w 2004 roku ktoś mu ukradł dokument, zwrócił się o wystawienie duplikatu. Urzędnicy jednak sprawdzili, że nie ma prawa prowadzić auta i dokumentu nie wydali. Całą sprawę opisał tygodnik "Wprost" na swoich stronach internetowych. Ta sama gazeta doniosła wcześniej, że Dąbrowski został przyłapany przez policję na jeździe po pijanemu na rowerze.