Miodowicz, który był w latach 90. szefem kontrwywiadu Urzędu Ochrony Państwa, nie przebierał dziś w słowach, krytykując nasze służby. Najbardziej dostało się ABW. Miodowicz zarzucił agencji, że ta "zabiła" w swoich strukturach kontrwywiad i zaniedbuje kwestie związane z zabezpieczeniami antyterrorystycznymi. Ponadto - zdaniem Miodowicza - ABW szuka haków na opozycję.
ABW zareagowała natychmiast komunikatem, w którym stanowczo zaprzeczyła oskarżeniom.
Konstanty Miodowicz sprowokował też dziś ministra koordynatora służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna. Miodowicz tak ocenił jego dotychczasową działalność: "Mamy do czynienia z człowiekiem, który w okresie PRL-u stał po stronie katów. Był prokuratorem stanu wojennego, wmanewrowanym w procesy toczone wobec opozycjonistów. Był osobą, która dokonywała szkoleń tych, którzy związani byli z represywnymi pionami aparatu ścigania".
Wassermann odpowiedział: "Zarzuty posła Konstantego Miodowicza, jakoby ABW została włączona w brudną politykę wymierzoną w opozycję są bezpodstawne i nieprawdziwe. Mogę zapewnić, że póki będę koordynatorem ds. służb specjalnych nie ma powrotu do praktyk z pierwszej połowy lat 90., kiedy UOP, w którym wówczas Konstanty Miodowicz był szefem kontrwywiadu, inwigilował legalnie działające partie polityczne" - powiedział Wassermann.
"Zarzuty pana Miodowicza dotyczące mojej działalności jako prokuratora są nieprawdziwe. Kilka miesięcy temu podobne oskarżenia wysuwał wobec mnie partyjny kolega pana Miodowicza poseł Jan Rokita. Następnego dnia po ich wypowiedzeniu publicznie mnie za nie przepraszał" - dodał minister.