PO uznaje, że w dzisiejszej uchwale są takie same błędy jak w poprzedniej. Zabrakło też w niej określenie czasu, po upływie którego Sejm ma dostać raport z prac. Dlatego sprawę znów powinien zbadać Trybunał Konstytucyjny. Dopóki wyroku nie będzie, to posłowie Platformy nie będą w komisji pracować.

Reklama

Posłowie koalicji odrzucili propozycję PO i SLD, by zlikwidować komisję. A dysponując większością, zmienili tylko zakres działania śledczych. Wszystko po to, by komisja mogła działać zgodnie z konstytucją. Samoobrona i LPR chciały przyjęcia nowelizacji uchwały, według której przywrócona do życia komisja ma badać, jaką rolę w przekształceniach banków odegrał rząd.

We wrześniu ubiegłego roku Trybunał Konstytucyjny uznał, że komisja nie może się już zajmować Narodowym Bankiem Polskim i nadzorem bankowym. Bo posłom wolno prowadzić śledztwo w sprawie tylko jednej, konkretnej afery, a nie badać nadużycia całego środowiska.

Cała afera z komisją rozpętała się, gdy posłowie wezwali na przesłuchanie Leszka Balcerowicza. Ten odmówił. Stwierdził, że jako szef NBP nie podlega Sejmowi. Balcerowiczowi w sukurs ruszyli posłowie PO. Zaskarżyli uchwałę do Trybunału Konstytucyjnego. Twierdzili, że komisja sejmowa może badać tylko jedną konkretną sprawę, a nie zajmować się przekrętami w całym sektorze bankowym. Trybunał Konstytucyjny przyznał im rację.

Reklama

Przed komisja zeznawała za to żona Balcerowicza. Musiała opowiadać, czy jej mąż, jako szef NBP działał w fundacji CASE, którą ona kieruje. Balcerowicz uznał to za skandal, twierdził, że komisja jest przede wszystkim wymierzona w niego, a posłowie dążą do zniszczenia niezależności banku centralnego.

Szef komisji, Artur Zawisza, nie zgadzał się z tymi zarzutami. Według niego, spór o Balcerowicza był sztucznie rozdmuchany. To był tylko jeden z punktów działalności posłów. Zawisza oskarżał, że za tym wszystkim stoi "układ", który nie chce dopuścić do ujawnienia tajemnic prywatyzacji banków.

Posłowie mieli sprawdzić wszystko, co wydarzyło się w polskich bankach po 4 czerwca 1989 roku. Zamówili pełną dokumentację w prokuraturze, Najwyższej Izbie Kontroli, Komisji Nadzoru Bankowego. Chcieli też dostać papiery z IPN na wszystkich świadków.