Anna Bliźniuk od roku zasiada w podlegającej ministerstwu Komisji ds.Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, która zajmuje się przydzielaniem parafiom nieruchomości. Żona wiceministra zarabia ok. 8 tys. zł miesięcznie, a na posiedzeniach musi się pojawiać raz w tygodniu, gdy zbiera się komisja - pisze "Newsweek".
Według rozmówców tygodnika obrady komisji trwają maksymalnie po kilka godzin, a często - kilka minut. Anna Bliźniuk ma wykształcenie ekonomiczne. Dotychczas prowadziła działalność gospodarczą. Jakim cudem została nagle przedstawicielem rządu w państwowo-kościelnym gremium?
Bliźniuk przekonuje, że rodzinne koneksje nie mają tu nic do rzeczy. "To Ludwik Dorn docenił kwalifikacje małonki, wybierając ją do komisji" - mówi. I w wydanym oświadczeniu grozi, że jeśli "Newsweek" nie sprostuje swoich informacji, to poda tygodnik do sądu.
"Newsweekowi" nie udało się skontaktować z Dornem, by zapytać, jakie konkretnie kompetencje docenił. Jak przekonuje Bliźniuk - każdy mógł złożyć swoją ofertę do resortu. "Tyle że nie każdy miał atut w postaci małżonka na stanowisku wiceministra" - podsumowuje tygodnik.