Czy to oznacza fiasko przedsięwzięcia? "Nie, tylko opóźni je w czasie" - usłyszał DZIENNIK w polskim MSZ. Władimir Putin nie zlekceważył zapowiedzi Polski o projekcie alternatywnej drogi dla kaspijskiej ropy. Wybrał odpowiedni moment - spotkanie na Wawelu - i pospieszył do Kazachstanu i Turkmenistanu.

Zdaniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego świadczy to o wadze krakowskiego szczytu. Według ekspertów nasz projekt jest zagrożeniem dla monopolu Rosji w regionie, stąd nerwowa reakcja Putina, który chciał pokazać, kto jest tu głównym graczem na rynku ropy.

"Władimir Putin zerwał antyrosyjski szczyt energetyczny" - ogłosił triumfalnie moskiewski "Kommiersant". Dziennik przyznaje jednak, że pojawienie się nowych tras przesyłu środkowoazjatyckiej ropy i gazu oznacza dla Rosji utratę pozycji lidera i przekształcenie Kazachstanu i Turkmenistanu z młodszych partnerów w konkurentów.

"Odwrócenie sojuszu Kazachstanu z Rosją nie wchodzi teraz w grę" - przyznaje wysoki urzędnik MSZ. Ale dodaje jednocześnie, że Kazachstan jest zainteresowany uniezależnieniem się od rosyjskich rur pompujących jego ropę. "Kazachowie czekają, jak rozwinie się sytuacja" - ocenia analityk gospodarczy. "Ale we właściwym momencie zgłoszą akces do projektu" - dodaje.

Polska nie odpuszcza: nasza strategia zakłada kontynuowanie rozmów, nawet bez udziału Kazachstanu. Dlatego już dziś nasz MSZ zapowiada drugą część szczytu, tym razem jesienią w Wilnie. Wtedy spotkają sie szefowie resortów gospodarczych i eksperci.

Może od takiego spotkania trzeba było zacząć rozmowy z Kazachami? - pyta DZIENNIK w MSZ. Taktyka ta nie sprawdza się w krajach azjatyckich - padła odpowiedź. Tam panują stosunki bizantyjskie i wszystko musi być ruszone "od góry", aby "doły" zaczęły w ogóle rozmowy. Dlatego konieczna była wizyta prezydenta Kaczyńskiego w Astanie.

Na Wawelu też będzie mowa o historycznym już projekcie. Chodzi o budowę naftociągu Odessa - Brody - Gdańsk. "To ostatnia polityczna próba reaktywowania tego przedsięwzięcia" - mówi DZIENNIKOWI Paweł Kowal, wiceminister spraw zagranicznych. Próba polityczna, a nie ekspercka czy biznesowa, bo szczyt na Wawelu, jak tłumaczy Kowal, to szczyt przede wszystkim polityczny. Interesy będą potem.











Reklama