Według rzecznika rządu Jana Dziedziczaka to najszybszy druk orzeczenia Trybunału od dwóch lat. Do tej pory - jak powiedział - trwało to około dziewięciu dni. Ale ten rekord nie robi wrażenia na rzeczniku Instytutu Pamięci Narodowej Andrzeju Arseniuku. Twierdzi on, że IPN będzie czekał na uzasadnienie wyroku Trybunału, by zdecydować, co robić ze złożonymi już w instytucie oświadczeniami lustracyjnymi.

Wszystko przez to, że Trybunał uznał, że niektóre grupy - objęte do tej pory lustracją - nie powinny składać oświadczeń lustracyjnych. Według Arseniuka, nie zmienia więc sytuacji opublikowanie orzeczenia Trybunału w "Dzienniku Ustaw". Bo ustawa, choć okrojona, nadal obowiązuje.

Publikacja orzeczenia w "Dzienniku Ustaw" oznaczała, że natychmiast wchodzi ono w życie, a oświadczenia lustracyjne, do których przekazania IPN-owi było zobowiązanych setki tysięcy Polaków, stają się nieważne. Jeśli jednak wyrok TK nie ukazałby się dziś, ci, którzy nie złożyliby oświadczeń, mogliby stracić pracę. Bo właśnie dziś o północy mijał termin ich przesyłania.

W piątek TK uznał za niekonstytucyjne 39 zapisów nowego prawa lustracyjnego na 77 ocenianych.