Wystawienie kandydatury Romaszewskiego przez PiS uzależnione jest od decyzji prezydenta. Nawet dobrze poinformowani politycy Prawa i Sprawiedliwości nie wiedzą, jak duża jest determinacja senatora, by zostać prezesem NIK. – Jeśli duża to możemy mieć problem – uważa członek Komitetu Politycznego partii. Politycy PiS zachodzą w głowę, skąd pojawiła się kandydatura Romaszewskiego.

"Nikt go nie zgłaszał i raczej nie miał zamiaru, senator sam podjął starania na rzecz swojej kandydatury" - mówi DZIENNIKOWI członek władz PiS. Nie ukrywa, że nazwisko Romaszewskiego w ogóle nie pojawiało się w rozważaniach, kto mógłby być nowym prezesem NIK. "Mówiono o Wojciechu Jasińskim, Elżbiecie Krukowej i Władysławie Stasiaku" - przyznaje inny rozmówca DZIENNIKA.

Wybór Romaszewskiego na szefa NIK oznaczałby konieczność przeprowadzenia w okolicach września wyborów uzupełniających do Senatu w Warszawie. Politycy Prawa i Sprawiedliwości podkreślają, że wybory na Podlasiu i wyniki ostatnich sondaży pokazują, że ich partia nadal jest najsilniejszą w Polsce. Ale przyznają jednocześnie, że szanse na znalezienie dobrego kandydata i wygranie mandatu w stolicy są minimalne.

"Jesteśmy partią rządzącą, nic w tym dziwnego" – mówi DZIENNIKOWI rzecznik PiS Adam Bielan. Dodaje jednak, że NIK jest ważną instytucją i warto byłoby poświęcić jeden mandat w Senacie, gdyby senator Romaszewski miał być tym najlepszym kandydatem.

Na razie żadne nazwisko nie zostało przedstawione koalicjantom. Romaszewski prowadzi własną kampanię. "Spotkałem się już z panem Lepperem, poprosiłem o rozmowę z wicepremierem Giertychem, ale jeszcze nie został wyznaczony jej termin" - mówi senator. Przyznaje, że problem ewentualnych wyborów uzupełniających istnieje, ale nie rozmawiał o nim z prezydentem czy premierem.







Reklama