Zbigniew Ziobro tłumaczy, że słów o tym, że nikt więcej "przez tego pana - Mirosława G. - pozbawiony życia nie będzie", dziś pewnie by nie powtórzył. Ale tylko dlatego, by nie dawać oręża obrońcom podejrzanego o korupcję i morderstwo kardiochirurga.

Minister tłumaczy, że CBA dostało informację o przestępczej działalności doktora G. od dwóch pracujących z nim lekarzy. Od tego zaczęło się śledztwo, w czasie którego zebrano twarde dowody na korupcję - przekonuje Zbigniew Ziobro.

I tłumaczy, że nie chodzi tu tylko o "zwykłe" branie łapówek, ale także o wymuszanie przez lekarza seksu. "Proszę sobie wyobrazić - mężczyzna ma być operowany, ale wcześniej od jego żony lub córki lekarz żąda seksu. Gdyby to się okazało prawdą, byłoby to wyjątkowo ohydne" - mówi "Rzeczpospolitej" Ziobro.

Przyznaje jednak, że zarzut zabójstwa, jaki śledczy postawili Mirosławowi G., trzeba będzie jeszcze starannie przemyśleć. Prokuratorów powinna skłonić do tego decyzja sądu, który pozwolił kardiochirurgowi wyjść na wolność za kaucją.