Zastrzeżeń jest wiele. "Ten pomysł jest sprzeczny z zasadą rozdziału Kościoła od państwa, łamie zagwarantowaną w konstytucji zasadę wolnością sumienia i religii" - wylicza wady projektu Wacław Martyniuk z SLD.

Poseł przekonuje - wiara to sprawa osobista. "Nikt nie ma prawa być dyskryminowany z powodu tego, że wyznaje, nie wyznaje, bądź wyznaje coś innego, niż powszechnie się wyznaje" - próbuje wyjaśnić swą myśl sekretarz Sojuszu.

A plany ministra edukacji nazywa planem politycznym. "Chodzi o pokazanie Kościołowi, że Roman Giertych jest jedynym sprawiedliwym i że tylko na nim Kościół może się opierać" - grzmi polityk SLD.

Giertych zapowiedział, że pod koniec czerwca gotowe będzie rozporządzenie, które włączy ocenę z religii do średniej. Tłumaczy, że chce w ten sposób zwiększyć poważanie dla tego przedmiotu. "Nikt nie jest zobowiązany do tego, żeby na religię chodzić. Natomiast jeżeli już chodzi, to niech traktuje ten przedmiot poważnie" - przekonywał szef MEN.