Sprawę opisała wczorajsza "Gazeta Wyborcza". Andrzej Mietkowski, były szef Agencji Informacji i były szef "Wiadomości" w sumie otrzyma 561 tys. zł. Nie dostanie tych pieniędzy, gdy zacznie pracować u konkurencji, bo wtedy kontrakt przestaje obowiązywać. Na tę gigantyczną kwotę składa się sześciomiesięczne odszkodowanie i wypłata rocznych poborów.

Reklama

Marcin Mazurek, dyrektor biura zarządu TVP za prezesury Wildsteina, zwolniony przez Andrzeja Urbańskiego, ma otrzymać w sumie 568 tys. Gazeta opisuje jeszcze dwa przypadki: Dariusza Wieromiejczyka (szef Agencji Filmowej TVP), który w razie zwolnienia ma otrzymać 246 tys. i Piotra Dmochowskiego-Lipskiego, dyrektora biura finansów i restrukturyzacji, który w kontrakcie ma mieć zapisaną gigantyczną sumę 706 tys. zł.

Zainteresowani enigmatycznie wypowiadają się na temat odszkodowań. Andrzej Mietkowski w rozmowie z DZIENNIKIEM zaprzeczył informacjom "GW", że Bronisław Wildstein zmienił umowy swoim współpracownikom wtedy, gdy wiedział, że odchodzi. "Przychodząc do telewizji publicznej, podejmowałem duże ryzyko zawodowe. Opuszczałem firmę z zagranicznym kapitałem, a TVP zagwarantowała mi trzyletni kontrakt. Jednak po 9 miesiącach zostałem zwolniony" - mówi Mietkowski.

Bronisław Wildstein zrobił to samo, co jego poprzednicy. Poprzedni prezesi telewizji publicznej także nie żałowali swoim podwładnym sowitych wynagrodzeń, choć sumy były kilkakrotnie niższe. Wildstein wydłużył swoim pracownikom okresy, za które dostali pieniądze.

"Prezes może dać takie odszkodowania, jakie tylko chce. Tej kwestii nie regulują żadne przepisy" - mówi Jan Dworak, były prezes TVP. Za jego czasów najwyższą odprawę dostał Tomasz Posadzki, dyrektor biura zarządu - ok. 350 tys. zł. "To była wyjątkowa, jednostkowa sytuacja" - przyznaje Dworak.

Robert Kozak, były szef "Wiadomości", zwolniony w pierwszych dniach urzędowania Bronisława Wildsteina, dostał odszkodowanie trzy razy mniejsze niż Andrzej Mietkowski. "Za tę sytuację możemy winić tylko polityków. To przez nich układy na Woronicza tak szybko się zmieniają. Pracownicy TVP nie mają, tak jak się to dzieje w telewizjach komercyjnych, poczucia bezpieczeństwa" - uważa Kozak.

Menedżerów średniego szczebla nie obejmuje ustawa kominowa, która dotyczy członków zarządu spółek Skarbu Państwa, w tym TVP. "Powinny to regulować wewnętrzne przepisy telewizji publicznej, bo inaczej okaże się, że każdy następny prezes będzie musiał swoim współpracownikom, aby ściągnąć profesjonalistów, zagwarantować jeszcze wyższe odszkodowania" - uważa Jan Dworak.

Obecne władze TVP nie komentują doniesień prasowych, zasłaniając się ustawą o ochronie danych osobowych. Jak się dowiedzieliśmy, najbliżsi współpracownicy Andrzeja Urbańskiego mają podpisane standardowe umowy o pracę i ich kontrakty nie przewidują tak wysokich odszkodowań.