Waszczykowski, który jest głównym polskim negocjatorem ws. tarczy antyrakietowej, jest właśnie po kolejnej turze rozmów. Zapewnia, że porozumienie co do budowy 10 amerykańskich wyrzutni rakiet w Polsce może zostać podpisane już we wrześniu. I to mimo niesłabnących sprzeciwów Rosji i zgłaszania przez nią własnych propozycji.
Minister przekonuje, że negocjacje postępują bardzo szybko. W ogóle nie przeszkadzają im pokrzykiwania z Moskwy. Ostatnio prezydent Władimir Putin sięgnął jednak po inną broń. W czasie szczytu G8 w Niemczech zaproponował, by zamiast budować radar w Europie Środkowej, USA razem z Rosją korzystały ze stacji radarowej w Azerbejdżanie.
Bush był wyraźnie zaskoczony tą ofertą. Ma o niej rozmawiać z rosyjskim przywódcą w ten weekend w czasie wizyty Putina w posiadłości George'a Busha seniora, ojca obecnego prezydenta USA.
To podstęp, który ma zatrzymać rozmowy między Stanami Zjednoczonymi a Polską - grzmi Waszczykowski w rozmowie z agencją AP. Ale zaraz dodaje, że ten "sprytny pomysł", który miał "zamącić sprawy", na nic się nie zda. Bo Putin nieopatrznie sam zamknął się w pułapce.
Wysuwając propozycję umieszczenia tarczy gdzie indziej, potwierdził, że rzeczywiście jest się przed czym bronić. A to, że Iran nie zagraża Stanom Zjednoczonym, było do tej pory najważniejszym argumentem Moskwy. "Znalazł się w pułapce, bo nie może już dłużej twierdzić, że zagrożenia nie ma" - podkreśla Waszczykowski.
Minister tłumaczy, że propozycja Putina nie ma szans, bo maszyna w Azerbejdżanie jest przestarzała i nie jest w stanie dokładnie śledzić rakiet. Dlatego Polska nie ma nic przeciwko, by Rosja rozmawiała na ten temat z USA. Bo nasze negocjacje idą bardzo dobrze. I jeśli to się nie zmieni, budowa wyrzutni w Polsce może ruszyć już w lutym przyszłego roku.