Ziobro starał się rozwiać wszelkie wątpliwości tych, którzy liczą, że może on zająć miejsce w fotelu szefa rządu. "W niełatwej sytuacji politycznej kraju Polska potrzebuje premiera z dużym doświadczeniem politycznym. A najwyższe kwalifikacje i umiejętności do zarządzania krajem ma Jarosław Kaczyński" - tłumaczył minister sprawiedliwości.
Jeszcze wczoraj pomysł pod hasłem "Ziobro na premiera" lansował Wojciech Wierzejski. Polityk Ligi przekonywał, że LPR i tak będzie się domagała zmiany na stanowisku premiera. A jej zdaniem, Kaczyńskiego z powodzeniem mógłby zastąpić właśnie Ziobro. "Nie" tej kandydaturze nie powiedziała Samoobrona.
Ale przeciw jest sam Ziobro. "Nie chcę być premierem. Mam bowiem do zakończenia wielkie i ważne publiczne zobowiązanie, jakie powziąłem wobec wyborców - reformę wymiaru sprawiedliwości. Jest to wyzwanie, z którego chcę się wywiązać" - przekonywał szef resortu sprawiedliwości. I zaraz dodał, że interesuje go praca w ministerstwie, ale pod warunkiem, że rządem będzie kierował Jarosław Kaczyński.
"Liczę na to, że Liga Polskich Rodzin oraz Samoobrona przyjmą warunki przedstawione im przez Jarosława Kaczyńskiego i nie będą szukały w tej sytuacji zastępczych tematów" - podkreślał Ziobro. A już jutro okaże się, czy LPR rzeczywiście będzie forsować kandydaturę ministra na szefa rządu. Bo właśnie jutro spotykają się przedstawiciele klubów partii koalicyjnych. Mają to być rozmowy ostatniej szansy.