W wirtualnym świecie zalogowanych jest już 8 milionów użytkowników, ale tylko ok. 40 tysięcy z nich to Polacy. "Second Life to dobry sposób na dotarcie do amerykańskiej Polonii" - mówi tygodnikowi "Wprost" Piotr Mościcki, rzecznik prasowy LiD, ugrupowania, którego twarzą w kampanii ma być były prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Aby zaistnieć w tym wirtualnym świecie, trzeba stworzyć w nim swojego przedstawiciela tzw. awatara. Można wówczas rozmawiać z innymi użytkownikami tej sieciowej gry, a także kupować ziemię, domy, sprzedawać usługi, obracając specjalną walutą. Możliwości są nieograniczone, bo świat Second Life tworzy każdy gracz.
Swoje siedziby w cyberprzestrzeni szybko zaczęły otwierać prawdziwe firmy, a w ślad za nimi politycy. W Second Life biura prowadzą już kandydaci do fotela prezydenta USA. Swoją ambasadę w maju tego roku otworzyła Szwecja. Podczas ostatnich wyborów prezydenckich we Francji, w Second Life stoczono zaciętą kampanię. W odpowiedzi na otwarcie biura przez Segolene Royal, sztab Sarkozy’ego zatrudnił awatary paradujące w koszulkach z antysocjalistycznym logo. Brutalnie użytkownicy Second Life obeszli się z Jean-Marie Le Penem. Na otwarcie wirtualnej siedziby jego Frontu Narodowego zareagowali głośnymi pikietami i… demolką biura - pisze "Wprost".