Do rozstrzygnięcia dojdzie jutro na posiedzeniu Rady Europejskiej. Tam Herman Van Rompuy ma przedstawić wyniki prac swojego zespołu, który przygotował pakiet zmian unijnych finansów oraz zaprezentować sposób wprowadzanie ich w życie. Szef Rady już wcześniej zapowiadał, że będzie chciał negocjować cząstkowe rozwiązania w poszczególnych obszarach.
Oddzielnie w sprawie długu, oddzielnie sankcji nakładanych na kraje nietrzymające dyscypliny finansów publicznych czy w sprawie reguł fiskalnych. Ale temu pomysłowi Polska się sprzeciwia.
– Polska chce ambitnego i całościowego porozumienia, ale na razie zarysy tego porozumienia nie są widoczne – mówi Mikołaj Dowgielewicz, odpowiedzialny za sprawy europejskie wiceszef MSZ.
W rzeczywistości chodzi jednak o sposób wyliczania deficytu i długu publicznego. Polska chce, by nie były tam doliczane pieniądze przekazywane do otwartych funduszy emerytalnych. Jeśli ten warunek nie będzie spełniony, Polska nie będzie spełniać kryterium z Maastricht, czyli nie będzie mogła przystąpić do strefy euro.
Negocjowanie każdego obszaru osobno może skończyć się tym, że polskie postulaty nie zostaną spełnione. Gdy opracowany będzie całościowy program reformy, Polska będzie miała większą możliwość negocjacji.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że Polska ma spore szanse na zastopowanie planów szefa rady. Także inne kraje boją się, że szukanie oddzielnych porozumień może rozwodnić całość. – Wszyscy się boją, że z powodu braku procedur kryzysowych znów posypią się finanse Unii. Najbardziej dotyczy to Niemiec, bo one są największym płatnikiem w UE. Niepokój występuje też w Hiszpanii czy Portugalii, które mogą być ofiarami braku procedur – mówi jeden z członków rządu.
Do spotkania z szefem rady dojdzie jeszcze przed jej posiedzeniem, bo, jak się dowiedział „DGP”, Van Rompuy został zaproszony na tak zwane śniadanie wyszehradzkie, czyli spotkanie szefów rządów Polski, Węgier Czech i Słowacji.
W pracach zespołu Van Rompuya kwestia liczenia długu publicznego została opisana bardzo ogólnym hasłem „ujawnienia ukrytych zobowiązań”. Przewodniczący rady nie zapisał żadnych szczegółów, które wskazywałyby, w jaki zobowiązania te miałyby być liczone. Polska strategia opiera się na czekaniu do samego końca, aż będzie gotowe pełne porozumienie, i zaoferowaniu poparcia dla radykalnych rozwiązań w zamian za uwzględnienie naszego postulatu.
Sytuację dodatkowo komplikuje to, że do tej pory Polska nie doczekała się odpowiedzi ze strony Komisji Europejskiej na list dziewięciu ministrów finansów w sprawie innego wyliczania długu. Identyczne stanowisko jak Polska zajęły w nim Czechy, Rumunia, Słowacja Węgry, Bułgaria Litwa, Łotwa i Szwecja.
Na czwartkowym szczycie nie dojdzie od ostatecznych decyzji. Mają zapaść na październikowym spotkaniu Rady Europejskiej, które w całości będzie poświęcone kwestiom zarządzania ekonomicznego. Mają one dotyczyć nadzoru nad finansami publicznymi, zwiększenia dyscypliny w krajach Unii Europejskiej, uzgodnienia sankcji w sprawie naruszeń dyscypliny.
Oprócz ekspertów zgrupowanych w zespole Van Rompuya własne rozwiązania dotyczące finansów Unii szykuje Komisja Europejska. Ma je ogłosić pod koniec miesiąca.