"Na pewno popełniła błąd" - powiedział premier w programie "Tomasz Lis na żywo" w TVP2. Donald Tusk ocenił w ten sposób słowa Radziszewskiej w TVN. To właśnie w programie tej stacji pełnomocniczka rządu ogłosiła publicznie, że jej partner w dyskusji jest gejem.
Powiedziała wtedy m.in. że tajemnicą poliszynela jest homoseksualna orientacja jej rozmówcy i to, kim jest jego partner. Radziszewska przeprosiła później za swe słowa. Jednak aktywista, którego zdemaskowała w telewizji złożył na nią skargę u Rzecznika Praw Obywatelskich.
Donald Tusk pytany, czy zdymisjonuje Radziszewską, odpowiedział: "Dajcie mi się jeszcze chwilę zastanowić, bo ja jestem człowiekiem upartym, to znaczy chcę podejmować decyzje dotyczące moich ministrów nie dlatego, że powstaje wrzawa wokół tych ministrów".
Zapowiedział, że dzisiaj będzie rozmawiał z Radziszewską. "Będę jej jutro proponował w długiej i serdecznej rozmowie, będzie musiała sama przemyśleć, czy to stanowisko odpowiada jej możliwościom" - powiedział Tusk.
Przeciwko ostatnim wypowiedziom Radziszewskiej, dotyczącym homoseksualistów, protestowali m.in. SLD, Kampania Przeciw Homofobii, Związek Nauczycielstwa Polskiego, a także kilkadziesiąt osób życia publicznego, m.in. artyści, naukowcy i przedstawiciele organizacji działających na rzecz przeciwdziałania homofobii.
Wcześniej w wywiadzie dla tygodnika "Gość Niedzielny" minister, zapytana, czy szkoła katolicka może zostać pozwana do sądu za to, że odmówiła zatrudnienia "zdeklarowanej lesbijki", powiedziała: "Oczywiście nie! I właśnie nowa ustawa precyzuje takie sytuacje (wcześniej nie było to uregulowane). Szkoły katolickie czy wyznaniowe mogą się kierować własnymi wartościami i zasadami i mają prawo odmówić pracy takiej osobie". Później powołała się przy tym na unijną dyrektywę w tej sprawie.