Kutz wystąpił z klubu poselskiego Platformy Obywatelskiej w piątek. Pytany o przyczyny tej decyzji mówił wtedy, że Platforma "nie zrobiła nic" dla Górnego Śląska, wskazywał też, że jest to akt solidarności z Januszem Palikotem (Kutz uczestniczył na początku października w kongresie Ruchu Poparcia Palikota).
W poniedziałek w Katowicach Kutz powiedział dziennikarzom, że jako poseł niezależny do końca kadencji skoncentruje się na "organizowaniu śląskiego żywiołu". Pytany, czy zamierza wystartować w następnych wyborach parlamentarnych, zaprzeczył, pytając "ile można?" i podkreślając, że ma już 82 lata.
"Jestem niezależny, zawsze byłem. Mam swój niezależny elektorat. Mnie wybierają Górnoślązacy. (...) Nie mam wyborców politycznych, partyjnych. Mam swój elektorat, który nigdy nie zszedł poniżej 100 tysięcy" - powiedział pochodzący z katowickiej dzielnicy Szopienice reżyser.
"W tej chwili skupię się na sprawach związanych wyłącznie ze Śląskiem; przez te całe lata (...) zależało mi, żeby ruszyć te paskudne problemy na Górnym Śląsku, mianowicie: żeby wreszcie uznano, że Śląsk, rdzenni Ślązacy, to jest grupa etniczna, która ma własny język, własną mowę i mieści się absolutnie w europejskich standardach prawa" - wyjaśnił.
Poseł zaznaczył, że wymuszona wstąpieniem do Unii Europejskiej obecna ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym z 2005 r. wymienia wszystkie mniejszości narodowe i etniczne w Polsce, poza Ślązakami. "Uważam, że to jest dyskryminacja" - powiedział.
"Będę mógł teraz wyłącznie na tym skupić się i o to walczyć, dlatego że to jest niezgodne z duchem czasu, z naszą przynależnością do Unii Europejskiej, która jest ojczyzną ojczyzn, ojczyzną regionów i widzi w mniejszościach, w inności, istotę urody i wielkości Europy. A u nas właściwie od Bismarcka istnieje taki stosunek do Ślązaków, jak do apaszów, jak do kraju podbitego, któremu nie daje się pełnych praw" - ocenił.
Kazimierz Kutz przypomniał, że objęcie ustawą o mniejszościach grupy etnicznej nakłada na państwo obowiązki: jej kultura musi być bowiem chroniona i kultywowana, z czym wiążą się określone koszty. Jego zdaniem, to jedna z głównych przyczyn, dla której ustawa dotąd nie objęła Ślązaków.
"Wyczytałem w takiej krytyce czy recenzji ministerstwa spraw wewnętrznych, że to jest +za drogie+. Jeśli coś takiego pada z ust władzy, to nie wiem - czwarte powstanie mamy robić? Za drogie - Ślązacy są za drodzy? Ile z tej ziemi się wycisnęło, ile się tu ludzi wzbogaciło?" - pytał
"Uważa się, że to jest ta śląska kolonia, są Niemcy, że grozi tu jakieś niebezpieczeństwo, jakaś separacja i wszystkie te kretyństwa, które toczą się od czasów przedwojennych, a zwłaszcza od komuny" - dodał.