Interpelację w tej sprawie do Komisji Europejskiej wysłali europosłowie Michael Cashmann z Grupy Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów oraz Raül Romev z Grupy Zielonych/Wolnego Przymierza Europejskiego. Problem zbadała komisarz Viviane Reding. I orzekła, że katolicka szkoła w świetle dyrektywy UE nie może odmówić zatrudnienia nauczycielowi tylko dlatego, że jest innej orientacji seksualnej.

Reklama

"Dyrektywa 2000/78/WE zawiera ograniczony wyjątek dla organizacji religijnych od zasady niedyskryminacji w zatrudnieniu. Wyjątek ten nie może dotyczyć innych niż religia podstaw" - napisała komisarz. I podkreśliła, że odmowa zatrudnienia może nastąpić tylko ze względu na cechę nierozłącznie związaną z poprawnym wykonywaniem tej pracy. Jej zdaniem nie ma żadnego związku pomiędzy orientacją seksualną nauczyciela, a dopuszczalnym wyjątkiem w dyrektywie.

Cała afera zaczęła się od wywiadu dla tygodnika „Gość Niedzielny”, który zapytał Radziszewską, czy szkoła katolicka ma prawo odmówić zatrudnienia nauczycielce, która jest zadeklarowaną lesbijką. – Szkoły katolickie czy wyznaniowe mogą się kierować własnymi wartościami i zasadami. Mają prawo odmówić pracy takiej osobie – odparła minister. I jak się okazuje wywołała międzynarodową burzę.