To pracownicy biur tych dwóch polityków byli ofiarami Ryszarda C.
Przesłuchanie posła Jagiełły trwa jeszcze w prokuraturze - poinformował po południu PAP rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania. "Choć obaj politycy nie byli bezpośrednimi świadkami zdarzenia, ale mogli mieć informacje istotne dla śledztwa. Chodzi przede wszystkim o informacje, czy docierały do nich wcześniej sygnały o ewentualnych zagrożeniach dotyczących ich biur i czy Ryszard C. kontaktował się wcześniej z pracownikami biur" - zaznaczył prokurator. Nie chciał ujawnić treści ich zeznań.
Kilka dni temu Kopania przyznał, że do prokuratury docierają sygnały, że Ryszard C. przed zabójstwem mógł być widziany w łódzkim biurze PiS lub w jego okolicach, ale dotąd nie było jednoznacznych informacji, które mogłyby to potwierdzać. Dodał, że prokuratura i policja nadal realizują różne czynności w tej sprawie, w tym przesłuchują kolejnych świadków. Prokuratura nie otrzymała jeszcze opinii biegłych psychiatrów i psychologa, którzy w ub. tygodniu badali Ryszarda C. w piotrkowskim areszcie.
Biegli mają ustalić, czy w chwili popełnienia zarzucanych mu przestępstw był on poczytalny. Jeżeli biegli na tej podstawie nie będą w stanie ocenić poczytalności podejrzanego, to konieczna będzie jego kilkutygodniowa obserwacja psychiatryczna. Prokuratura nadal bada, gdzie Ryszard C. przebywał od czasu, gdy wymeldował się z Częstochowy; śledczy nie chcą na razie ujawniać informacji w tej sprawie. Sprawdzają także, na czym polegały i jak przebiegały przygotowania Ryszarda C. do popełnienia przestępstw i czy współpracował on z innymi osobami. Prokuratura ma już wstępne ustalenia wynikające z badań laptopa i telefonu komórkowego, które zostały zabezpieczone m.in. w samochodzie wypożyczonym przez Ryszarda C., ale nadal czeka na ekspertyzę policyjnych biegłych.
W piątek "Gazeta Wyborcza" - powołując się na jednego z oficerów policji - podała, że Ryszard C. od miesięcy szykował się do zamachu. Miało to wynikać z informacji zawartych w laptopie mężczyzny. Według gazety, Ryszard C. zbierał dane o politykach czterech głównych partii. Interesowały go spotkania wyborcze Grzegorza Napieralskiego, Bronisława Komorowskiego i wiec Jarosława Kaczyńskiego na pl. Teatralnym w Warszawie. Jak napisał dziennik, mężczyzna interesował się bliżej 20 politykami należącymi do wszystkich ugrupowań parlamentarnych. Przez internet szukał także broni i technik budowy bomb. Prokuratura wciąż nie odnosi się do tych informacji.
19 października do łódzkiej siedziby PiS wtargnął 62-letni Ryszard C., który zaatakował znajdujące się tam osoby. Zastrzelił Marka Rosiaka, męża b. wiceprezydent Łodzi, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego. Później - jak ustalili śledczy - strzelił do 39-letniego asystenta posła Jagiełły - Pawła Kowalskiego; gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ranił nożem. Świadkowie tragedii twierdzą, że krzyczał, iż chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców". 62-letniemu b. mieszkańcowi Częstochowy przedstawiono zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Według śledczych w obu przypadkach motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. W prokuraturze mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Łódzki sąd aresztował go na trzy miesiące. Grozi mu dożywocie.