List, o którym pisze "Rzeczpospolita", został wysłany do terenowych działaczy PiS dzisiaj. Opisuje w nim możliwy spisek, który zawiązały dwie wyrzucone z partii posłanki, sugeruje także, kto mógł w nim uczestniczyć. O co chodziło? Zdaniem prezesa, o przejęcie władzy i osłabienie PiS.
"Udany kongres poznański PiS doprowadził do natychmiastowego ataku na naszą formację. Dziś wiem, że nie był on nieodpowiedzialną inicjatywą jednego człowieka (Pawła Poncyljusza), ale przedsięwzięciem paru osób niezadowolonych ze spokojnego, merytorycznego przebiegu kongresu i jednoznacznych wyborów personalnych. Atak mający wewnętrzne wsparcie trwał do 10 kwietnia" - napisał Jarosław Kaczyński.
Powtarzał także myśl, zawartą już w liście wysłanym do działaczy partii po zawieszeniu we wrześniu Elżbiety Jakubiak, o spisku frakcji "liberałów". "Przebieg kampanii wyborczej zachęcił tę grupę - marginalną w PiS, ale przekonaną o swojej wyższości - do działań, których celem miałaby być zmiana władz i charakteru partii" - przekonuje prezes PiS.
W jaki sposób Kluzik-Rostkowska i Jakubiak miały szkodzić PiS? Działając na rzecz osłabienia wyniku partii w wyborach samorządowych, a jednocześnie podnosząc "poprzeczkę" oczekiwań wśród sympatyków ugrupowania. "Dziś nasze koleżanki stały się wyłącznie narzędziem antypisowskiej akcji" - pisze w swoim liście Kaczyński.