W PO jest już spora grupa zwolenników takiego rozwiązania, która obecnie próbuje przekonać premiera. Ten, jak na razie nie mówi nie. Choć nie jest też za przeprowadzeniem wyborów na wiosnę.

Reklama

Tematu w ogóle by nie było, gdyby nie nasza prezydencja w Unii, przypadająca na drugą połowę przyszłego roku. Niektórzy twierdzą, że podczas niej należy się skoncentrować na zadaniach z tego tytułu wynikających, a wybory parlamentarne przeprowadzić wiosną, by w dniu objęcia unijnego przywództwa, pracowały już normalnie nowy parlament i rząd.

Jednak nie wszyscy, z obecnych posłów chcą przystać na skrócenie o pół roku ich kadencji. Są wśród nich koalicjanci z PSL. Za wiosennym terminem opowiada się PJN. SLD nie wyklucza poparcia tego terminu. Zdecydowanie przeciwne jest PiS.

Pomysł przeprowadzania wyborów parlamentarnych na wiosnę, nie tylko w 2011 r., lecz na stałe, popierają ekonomiści. Główny powód, to budżet państwa na kolejny rok. Uformowany jesienią, nowy rząd musi realizować plan, utworzony jeszcze przez swoich poprzedników - czytamy w "Rzeczpospolitej".