W opublikowanym w amerykańskim tygodniku „Newsweek” wywiadzie, prezes PiS podkreśla, że w odróżnieniu od premiera Donalda Tuska nie przyjął kondolencji od szefa rządu Rosji Władimira Putina i nie dopuścił do sytuacji, w której miałby się z nim obejmować. Zachowanie to miało się rzekomo spodobać brytyjskiemu premierowi Davidowi Cameronowi: do tego stopnia, że pogratulował on Kaczyńskiemu umiejętnego rozegrania sytuacji.

Reklama

Wersję tę stanowczo zdementował później rzecznik rządu w Londynie. „Jesteśmy zdziwieni tą relacją” – mówił w rozmowie z Radiem ZET. – „Premier spotkał się z panem Kaczyńskim w czerwcu i złożył mu kondolencje. Na spotkaniu tym nie rozmawiano jednak o tej katastrofie ani o późniejszych wydarzeniach” – podsumował.

Współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego twardo obstają jednak przy jego wersji wydarzeń. „Myślę, że rzecznik ma nie do końca ścisłe informacje” – stwierdził Mariusz Kamiński z PiS. „Cała sytuacja nie odbyła się w trakcie rozmowy, ale w trakcie przekazywania kondolencji, zresztą chyba na piśmie, premierowi Kaczyńskiemu po 10 kwietnia. Zaszło nieporozumienie – chętnie je wyjaśnimy. Ale róbmy z tego wielkiej afery” – dodał.

Afery najwyraźniej nie chcą robić też politycy innych ugrupowań. Bartosz Arłukowicz skomentował sytuację sarkastycznie. „Być może Cameron dołączy do grona ‘niepodawaczy ręki’ Kaczyńskiemu? Martwię się tylko, żeby pochodni nie zabrakło, kiedy społeczeństwo zacznie protestować. Czekam teraz tylko, aż poseł Błaszczak nam wyjaśni, co brytyjski rząd miał na myśli”.

„Najbardziej kuriozalne nie jest to, że premier Kaczyński po raz kolejny wrabia jednego ze swoich gości w tego typu niezręczną sytuację i rzecznik Downing Street musi to dementować” – skwitował z kolei Maciej Orzechowski, poseł PO. – „Najbardziej niepokojący i bulwersujący jest fakt, że w momencie, kiedy była żałoba narodowa, to prezes partii opozycyjnej myślał i kalkulował politycznie, czy opłaca się podawać czy nie podawać rękę, witać czy nie witać” – dodał.