"Jarosław Kaczyński w moim przekonaniu, tak jak go znałem, sam poczuwa się do odpowiedzialności za śmierć brata. To on go wciągał do polityki, przymuszał do ostrego kursu przeciwko PO, przeciwko Rosji. Przymuszał go do zmiany charakteru wbrew sobie, do ostrości. On czuje to piętno w sobie i dlatego tak łatwo i nieustająco zrzuca winę na Tuska i Rosję - powiedział były premier w rządzie PiS. - tak w "Faktach po faktach" w TVN 24 o Jarosławie Kaczyńskim mówił były premier w rządzie PiS Kazimierz Marcinkiewicz.

Reklama

Według byłego premiera, emocje związane z katastrofą smoleńską, jakie pojawiają się w polityce, są o wiele większe niż w społeczeństwie. "Polska polityka jest pełna emocji wytwarzanych tylko i włącznie dla siebie i swoich celów, a obok jest nienawiść. Jakby Sejm był pod jakimś kloszem, zamkniętym od reszty społeczeństwa. Polacy tak nie podchodzą do Smoleńska. Wcale nie chcą słuchać, co politycy mają do powiedzenia, bo to nie oni wyjaśnią przyczyny tej katastrofy" - mówił Marcinkiewicz.

Były szef rządu zwrócił uwagę, że katastrofy lotnicze zdarzały się na całym świecie, ale w żadnym przypadku znajdowaniem ich przyczyn nie zajmował się parlament. "Polscy politycy nie potrafią wyjaśnić swojego zachowania z wczoraj, a co dopiero przyczyny katastrofy. Ja wierzę, że ona zostanie rozwiązana. Pracują nad tym wybitni specjaliści. To bardzo skrupulatne badanie. Niektórzy z nich jako honor stawiają to, że wydobędą prawdę na jaw. Ta prawda już zaczyna się wyjawiać - mówił Marcinkiewicz.

"To był wypadek. Zostały popełnione rozliczne błędy. Ale to nie usprawiedliwia, żeby tę tragedię wykorzystywać do celów politycznych. Nie spodziewałem się, żeby nad grobami 96 osób urządzać jakieś sabaty czarownic, żeby urządzać ataki na drugą stronę polityczną. To jest nieludzkie" - dodał Marcinkiewicz.

Reklama

Przyznał jednak, że strona polska popełniła parę błędów ws. raportu MAK odnośnie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Wskazał, że "Rosjanie zagrali po swojemu", ale wszyscy się tego spodziewali.

Na koniec były premier stwierdził, że świat przyjmie jednak głównie to, co powie strona polska w sprawie katastrofy. - Świat nie uwierzy ani Putinowi, ani Kaczyńskiemu czy Macierewiczowi. Postępowanie Tuska jest bardzo analityczne, koncepcyjne. Powolne, ale stanowcze i doprowadzające do końca. I w to świat uwierzy. On (Donald Tusk - red.) ma możliwość wygrania tej psychologicznej wojny z Rosją - powiedział.