Jako przykład bałaganu, na który się natknął obejmując stanowisko, podał to, że biuro ds. F-16 znajdowało się w pionie społecznym, który - jak zaznaczył - zajmuje się m.in. orkiestrami wojskowymi. "Kompletny brak rozsądku" - ocenił.
Klich krytykował też wcześniejszych ministrów obrony. "Ciekaw jestem, dlaczego moi poprzednicy od 1995 roku nie wypełniali ustawy o ministrze obrony narodowej, tej która została wprowadzona po słynnym obiedzie drawskim, która nakazywała, żeby była jedność dowodzenia w wojsku" - mówił.
Jak zaznaczył, to on zdecydował się na "niełatwy manewr" i w grudniu 2007 roku podporządkował dowódców wszystkich rodzajów sił zbrojnych szefowi sztabu generalnego. "Bo jak wojsko nie ma jedności dowodzenia, to jest pospolitym ruszeniem" - powiedział Klich.
Wymieniał też swoje dokonania. Przekonywał, że dwie trzecie spośród założeń programu "Armia 2012" zostało zrealizowane. Jak tłumaczył, resort obrony zmniejszył liczbę garnizonów wojskowych, ponieważ stutysięczna armia wymaga po prostu mniejszej ich liczby. "Dlatego ze 126 garnizonów zmniejszyliśmy ich liczbę do 112" - powiedział.
Klich dodał, że udało mu się także odbiurokratyzować siły zbrojne oraz "wycofać mundury z ministerstw". "Po co w ministerstwach żołnierze, skoro miejsce żołnierza jest w wojsku. Po co w wojsku dodatkowe instytucje administracyjne. To wszystko zostało przeprowadzone" - oświadczył.
Poinformował ponadto, że wśród z reform, które przeprowadził było utworzenie Inspektoratu Uzbrojenia, zreformowanie systemu zakwaterowania dla wojska, wprowadzenie nowego modelu szkolenia wojska. Zapowiedział też, że do końca 2011 roku, by odchudzić administrację wojskową, zostaną zlikwidowane dwa okręgi wojskowe.