Większość pytań kierowanych do Ocieczka dotyczyła zeznań złożonych w połowie stycznia przez głównego świadka w sprawie tzw. afery węglowej Barbarę Kmiecik. Kmiecik - jak wynika ze stenogramu opublikowanego na stronach komisji - mówiła wtedy m.in.: "pana prokuratora Ocieczka znam; poznałam go podczas pobytu u nas w Chruszczobrodzie w naszej stadninie na terenie Dąbrowy Górniczej". Według Kmiecik miało to być w 2002 lub 2003 r.

Reklama

"Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek spotkał Kmiecik, na pewno nie była ona moją przyjaciółką albo znajomą" - mówił w czwartek Ocieczek. Przyznał, że znał zarządcę należącej do Kmiecik stadniny w Chruszczobrodzie. Przyznał też, że bywał w tym ośrodku. "W trakcie moich kilkakrotnych pobytów na terenie publicznie dostępnego dla każdej osoby ośrodka nie miała miejsca sytuacja, żebym nie uregulował jakichkolwiek należności" - zaznaczył.

Odnosząc się do zeznań Kmiecik, Ocieczek powiedział m.in., że "jako doświadczony prokurator wie, że po upływie długiego czasu świadkowie mogą mylić pewne fakty i osoby". "Od czasu opisywanych przez Kmiecik wydarzeń minęło około 10 lat, dlatego jestem skłonny jej uwierzyć, że znała prokuratora (...) ale z pewnością nie mogłem to być ja, bo wszystkie fakty wykluczają moją osobę" - powiedział.

"Zdumiewa mnie doprawdy, że komisja tak daleko odbiega w swoich zainteresowaniach od zakresu przedmiotowego zakreślonego przez Sejm" - powiedział Ocieczek. Mówił, że nie ma niczego do ukrycia, ale - jak dodał - "niektóre zagadnienia związane w szczególności ze sferą mojego życia prywatnego, w mojej ocenie, nie mają jakiegokolwiek związku przyczynowo-skutkowego z tragicznym wydarzeniem samobójczej śmierci Blidy".

Przewodniczący komisji Ryszard Kalisz (SLD) ocenił, że "zeznania Ocieczka i Kmiecik całkowicie się rozmijają".

Ocieczek zeznawał przed sejmowymi śledczymi po raz drugi. Wniosek w sprawie jego ponownego przesłuchania złożył na początku stycznia Marek Wójcik (PO). Jak argumentował, po wydaniu książki i ukazaniu się w TVP2 filmu "Wszystkie ręce umyte" pokazane zostały "w innym świetle" relacje między Kmiecik a Ocieczkiem.



Reklama

"Kmiecik potwierdziła nam, że Ocieczek bywał w jej stadninie w Chruszczobrodzie i utrzymywał relacje również z jej mężem. Mąż pani Kmiecik u Ocieczka w czasach, gdy tamten był prokuratorem, próbował wyjednać jakiś sposób lepszego traktowania Kmiecik" - mówił Wójcik w połowie stycznia po wysłuchaniu Kmiecik przez komisję.

Ocieczek pracę w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego rozpoczął w lutym 2006 roku, odszedł w listopadzie 2007 r. Wcześniej m.in. stał na czele Prokuratury Rejonowej Katowice Centrum-Zachód, która zajmowała się sprawą "węglową".

Harmonogram dalszych działań komisja śledcza ma ustalić na posiedzeniu technicznym wyznaczonym na 24 lutego. Ocieczek prawdopodobnie był ostatnim świadkiem, który stanął przed komisją. Posłowie nie wykluczają jednak wezwania kolejnych osób - rozważane jest wysłuchanie b. zarządcy stadniny w Chruszczobrodzie, a także b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego.

Odnosząc się do kwestii ewentualnego wysłuchania byłego szefa stadniny, Kalisz mówił, że trzeba brać pod uwagę pewne okoliczności, które łączą Ocieczka z tą osobą. Jak powiedział Kalisz, były zarządca to wieloletni współpracownik Kmiecik, a jego dziecko to chrześniak Ocieczka. "Tego rodzaju okoliczności musimy też brać pod uwagę, na ile one mogły mieć wpływ na prowadzone postępowanie w stosunku do Barbary Blidy" - wyjaśnił poseł.

Ocieczek powiedział, że zarządca stadniny faktycznie poprosił go, aby został chrzestnym jego dziecka. "Byłem bardzo zaskoczony i zdziwiony tą propozycją, tym bardziej, że nie znałem dobrze tego człowieka. Wyłącznie dla dobra dziecka wyraziłem zgodę na jego prośbę" - powiedział.

Kalisz zastrzegł po zakończeniu posiedzenia, że nie będzie oceniał na tym etapie wiarygodności poszczególnych świadków, bo takie oceny znajdą się w raporcie końcowym. "Chcę zakończyć prace komisji jak najszybciej i przedstawić projekt raportu z jej prac lada miesiąc" - mówił Kalisz dziennikarzom.