"Odmawiając podpisania ustawy z dnia 25 lutego 2011 r. o utworzeniu Akademii Lotniczej w Dęblinie czynię to ze świadomością, że stanowi ona akt prawny utrwalający i pogłębiający wątpliwy, zarówno z punktu widzenia interesu Sił Zbrojnych, jak i całego systemu bezpieczeństwa narodowego, proces przekształceń szkolnictwa wojskowego" - czytamy w uzasadnieniu decyzji Prezydenta.
Prezydent przypomniał, że Siły Zbrojne podlegają systematycznej konsolidacji. "Redukuje się nie tylko ich ogólną liczebność, ale także liczbę wszystkich jednostek organizacyjnych: związków taktycznych, oddziałów, pododdziałów, garnizonów itp. W przeciwieństwie do tego procesu wzrasta jedynie liczba wojskowych uczelni akademickich. W przypadku wejścia w życie zakwestionowanej przeze mnie ustawy, w Siłach Zbrojnych będzie tych uczelni dwukrotnie więcej niż dywizji w wojskach lądowych" - zaznaczył.
Zdaniem prezydenta, wejście w życie ustawy może też zaszkodzić profesjonalnemu szkoleniu żołnierzy. Jak uzasadnił, z chwilą, gdy szkoły zostaną przekształcone w akademie, "ich podstawową troską będzie pozyskiwanie jak największej liczby studentów cywilnych na różnych kierunkach studiów, niekoniecznie związanych ze szkoleniem zawodowym".
Może się to - jak czytamy w uzasadnieniu - wiązać z zapotrzebowaniem na określone kierunki studiów na lokalnych rynkach pracy. Od tego będą zależeć warunki funkcjonowania tych uczelni, w tym warunki finansowe ich pracowników - zarówno naukowo-dydaktycznych, jak i pomocniczych.
"Z punktu widzenia interesów własnych akademii szkolenie studentów na potrzeby Sił Zbrojnych (przy wielu akademiach będzie to liczba znikoma) stanie się zadaniem dodatkowym, a nie podstawowym. Z tego też względu tworzenie nowej akademii wojskowej budzi wątpliwości, biorąc pod uwagę, że szkoły stanowiące podstawę jej utworzenia powinny koncentrować się przede wszystkim na profesjonalnym szkoleniu żołnierzy" - zaznaczył.
Prezydent napisał także, że szkoła dęblińska powinna zostać bardzo profesjonalnym centrum zawodowego szkolenia lotniczego o randze nie tylko krajowej, ale także międzynarodowej.
Szef BBN gen. Stanisław Koziej powiedział w niedzielę PAP, że zawetowanie przez prezydenta ustawy o utworzeniu Akademii Lotniczej w Dęblinie to dobra decyzja, która pozwoli na zatrzymanie złego kierunku reform wojskowych. "Siły zbrojne konsolidują się. Więc szkolnictwo nie może pozostawać taką oazą rozproszenia w siłach zbrojnych. A na dzisiaj ono niestety takie jest. Trzeba uczelnie łączyć, a nie tworzyć jeszcze dodatkowych" - powiedział.
Jego zdaniem, przekształcanie szkół wojskowych w uczelnie akademickie będzie powodowało, że uczelnie te będą traciły zainteresowanie szkoleniem ściśle wojskowym. "Uczelnie będą zainteresowane przede wszystkim kształceniem studentów cywilnych na dowolnych kierunkach, na jakie tylko będzie zapotrzebowanie w danym regionie, gdzie taka uczelnia jest. Natomiast szkolenie studentów wojskowych będzie marginalizowane" - powiedział.
Resort obrony, który w trakcie prac w parlamencie popierał utworzenie akademii w Dęblinie, nie odniósł się w niedzielę do argumentów prezydenta. "To suwerenna decyzja pana prezydenta, w związku z tym nie zamierzamy jej komentować" - powiedział PAP rzecznik MON Janusz Sejmej.
Ustawa, w myśl której nowa uczelnia miała powstać z połączenia dęblińskiej Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych i Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej w Warszawie, została uchwalona przez Sejm w styczniu br. Za jej przyjęciem głosowało 421 posłów, jedna osoba się wstrzymała, nikt nie był przeciw.
Według autorów poselskiego projektu ustawy, połączenie dwóch placówek miało służyć dalszemu otwieraniu się instytucji wojskowych na rynek cywilny i przynieść korzyść lotnictwu cywilnemu. Pozwoliłoby też na rozszerzenie oferty dydaktycznej. Za połączeniem opowiedziały się władze obu instytucji. Wojskowy Instytut Medycyny Lotniczej miał pozostać zamiejscową jednostką organizacyjną akademii i zachować swoją dotychczasową nazwę.