Konferencję prasową w tej sprawie zorganizowali w czwartek w Katowicach b. poseł m.in. PC i AWS, obecnie szef klubu radnych PiS w Sejmiku Woj. Śląskiego Czesław Sobierajski oraz katowicki radny, rzecznik śląskich struktur PiS Piotr Pietrasz.

Reklama

Jak relacjonował Sobierajski, w 2009 r., który na jego wniosek sejmik woj. śląskiego ustanowił Rokiem Wojciecha Korfantego, przewodniczący sejmiku wysłał pisma z prośbami o objęcie patronatu nad obchodami m.in. do prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska.

Sobierajski przekazał dziennikarzom kopie wymienionej wtedy korespondencji. W imieniu prezydenta odpowiedział minister Maciej Łopiński, dołączając okolicznościowy list Lecha Kaczyńskiego.

W imieniu premiera odpowiedziała wicedyrektor jego sekretariatu Urszula Bednarz-Brzozowska, która w liście podziękowała za zaproszenie do objęcia patronatu, podkreślając że inicjatywa śląskich radnych pozwoli młodemu pokoleniu wzbogacić swoją wiedzę o postać Korfantego. Odnośnie prośby o patronat napisała: "Niestety z przykrością informuję, iż Państwa oczekiwania nie mogą zostać spełnione".

Sobierajski ocenił, że tym stwierdzeniem premier nie tylko obraził Korfantego, "ale i powstańców śląskich, potomków powstańców śląskich i Ślązaków, którzy walczyli o Śląsk, o polski Śląsk". "Dlatego trzeba przeprosić" - zaznaczył.



"Żądamy nie tylko przeproszenia, trzeba zweryfikować politykę Platformy" - mówił radny, nawiązując do - jego zdaniem - niemożliwej bez zgody premiera sejmikowej koalicji Platformy z Ruchem Autonomii Śląska. Lidera RAŚ Jerzego Gorzelika określił, jako "antytezę Wojciecha Korfantego".

Reklama

Przekonywał, że wskutek koalicji PO z RAŚ "na Śląsku rozpętała się niesamowita histeria". Pokazując kierowane przez "potomków powstańców, polskich Ślązaków" wnioski do prokuratury przeciw Gorzelikowi i RAŚ "za obrażanie" zażądał od premiera przeproszenia tych ludzi za to, co dzieje się.

Pytany przez dziennikarzy wyjaśnił, że informacja o odmowie premiera nie została rozpowszechniona w 2009 r., bo "nie umiał się wtedy przebić". Jak dodał, skoro w związku z "pewną niezręcznością" Jarosława Kaczyńskiego "salon śląski podnosi larum nieprawdopodobne", postanowił przypomnieć, że "niestety byliśmy obrażeni nieporównywalnie bardziej i potraktowani jeszcze gorzej".

Poseł PO Jarosław Gowin powiedział PAP, że żądanie śląskich polityków PiS, to "rozgrywka przedwyborcza". "To zwykła próba odciągnięcia uwagi od tego, co na temat Śląska mówił i pisał prezes PiS Jarosław Kaczyński. Nie należy przywiązywać żadnej uwagi do tego typu inicjatyw, takie żądanie PiS, to chwytanie się ostatniej deski ratunku" - ocenił.

W opublikowanym ostatnio przez PiS "Raporcie o stanie Rzeczypospolitej" można było przeczytać m.in., że "niedawno umieszczono, wbrew wyrokowi Sądu Najwyższego z 2007 r., narodowość śląską w spisie powszechnym". "Sąd Najwyższy słusznie bowiem wywiódł, że historycznie rzecz biorąc, niczego takiego jak naród śląski nie ma. Można dodać, że śląskość jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej" - napisano.

Potem PiS wprowadziło poprawkę do Raportu. Zmienione zdanie brzmi: "Można dodać, że śląskość, która odrzuca polską przynależność narodową jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej".

Śląska PO złożyła w tej sprawie w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez polityków PiS.